(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

piątek, 30 września 2011

Please

Wypieram się.
Pierd (olę) .
Nie uznaję.
Nie dowierzam.
Nie gram w to.
Słucham, czytam, śmieję się, choć na serca dnie drży.
Niepokój.
Nie pytajcie.

czwartek, 29 września 2011

Gwiazda dnia

Kalifornia ...amore ... foty jak z romansideł, które przełykam ostatnio z coraz większym niesmakiem.
Nie, żeby sceny...sceny są ok;) gorzej z fabułą....
I tu mam pytanie do Kobiet:
Dlaczego? Dlaczego ja się pytam?-wtedy , kiedy jestem nieumalowana, nieuczesana, nieubrana - spotykam przystojnego znajomego??? No pytam się? A jeżeli jeszcze mam pod pachą paczkę papieru toaletowego?!
No??! Czy to nie szczyt bezczelności? Przecież nie będę za każdym razem po zakupy jeździć w stroju wieczorowym>??;(
Próbuję udać, że nie widzę, gdzie tam !
Wtedy zawsze wszyscy zauważą ....
Ooo zakupy ? :)
Nie, ja tylko przechodzę...(masakra!)

A w ogóle to BOGOWIE!!! Co robi Ksena jak ozdrowieje??? Maluje płotki dalej !
Bo taka piękna pogoda, aż żal ...:]

środa, 28 września 2011

c.d.

...ale...
Byłam u doktorka , zapytałam o banalny sposób na wyzdrowienie. Zalecił poty ;]
no dobra.
wczoraj zgodnie z zaleceniem R (:-*) chlusnęłam sobie herbatę z wódką :O
Się ...upociłam ;D i dziś lepiej z wokalem. Chili dziś powtórka.
Tylko się nad ilością zastanawiam . Tej wódki ;]
Ale polecam !
Zalyczyłam dziś byznesowe spotkanie. Stanowiłam idealną dekorację. Wypadłam z rynku i nie nadążam za trendami ha ha . Coś mnie ominęło przez ten rok. :/ ,a dziura w mózgu się powiększa niepokojąco.
Chyba pójdę się jednak napić ;]brr

wtorek, 27 września 2011

Chora jestem psze państwa

Dycham, smarkam, mam sensowny* głos i nic mi się nie chce.
Nafaszerowana jestem czosnkiem, ale ponieważ jestem czarownico-wampirzycą w stanie spoczynku-nic to nie chce działać.
Młoda również chora, coby smutno nie było.
Chyba trza będzie zasięgnąć porady doktora X od spraw banalnych.
I tak oto pobiegałam po lesie ha!
Las chyba do mnie przybiegnie...
Zostaje mi tylko muzyka.
Aaaaaa i rozmowy ze sobą. Bo ja lubię ze sobą rozmawiać, ;) dyskutować, kłócić, w końcu z kimś inteligentnym można pogadać :]

piątek, 23 września 2011

Babie lato

Od kilku dni non stop się zaplątuję w COŚ.
Zgarniam zniecierpliwiona z twarzy, czasem przerażona , że to jakaś pajęczyna.
Taak, pajęczyna. Babie lato, czyli jesień dla babek :)
W tamtym roku zupełnie mnie ominęła. Absolutnie , kategorycznie i skutecznie odsunęłam się.
W tym roku nadrobię, choćby się miał świat skończyć. Będę tańczyć w lesie w poszukiwaniu grzybów. Będę rzucać we wszystkich liśćmi, będę ...po prostu będę.
I choć pora roku do najweselszych nie należy uważam za właściwe korzystanie z jej uroku ile się da.
Nie, nie jestem melancholijna, chcę być zrównoważona, co nie jest proste, bo ludzie wokół nas tak potrafią zaskakiwać, że nic tylko zlać po mordzie, tak , dla porządku, żeby wiedzieli na jakim świecie żyją. Ostatni news? Że mam dobrze, bo siedzę sobie w domu. Super, nie? Ale o zamianie qrwa już mowy nie było!
O ludzkiej głupocie już tomy powstały.
Po obserwacji netowej z przyczajki zza węgła stwierdzam co następuje:
Pisanie bloga stało się tak powszechne jak chleb, podobnie jak każdy w zasadzie może zostać PH (skrót do nabycia u mnie dla zainteresowanych nieświadomych)
Pisanie o niczym staje się trendy. Filozoficzne bełkoty o treści mieć czy być z przeważającą częścią oczywiście mieć, jak najwięcej czytelników, komenciów, fociów i innych podobnych kontrowersji. 
Zrobiłam kilka eksperymentów, napisałam kilka słów, nic z tego. Poniewuż miałam inne zdanie , niż rzesze wielbicieli autora/rki - byłam ta "zła". Albo nie zostałam , że tak powiem opublikowana. Ha ha!
Znalazłam oczywiście kilka perełek, kilka "normalnie" patrzących na świat ludzi, zdrowych! Mających swoje zainteresowania, swoje zdanie, tak jak lubię. I - cieszę się, że jestem tu u siebie, nie cierpię, nie płaczę, gdy mnie nie czytacie , bo wiem, że wiecie, że wrócę. Więc jestem .
I ciągle podczytuję romansidła, tyle , że teraz przy nich zasypiam. ;]
No ale przecież mam dobrze, bo w domu se siedzę !!!!

środa, 21 września 2011

Krzyk niewybuchłego ognia

To mój eks-kot z moim aktualnym psem.
Pies został wdową, (bo w zasadzie jest Kobietą,ale nie dlatego została wdową) Kot był facetem i zrobił se kuku i umarł. Bardzo się lubili i dużo się bawili. Znalazłam to zdjęcie i mnie wzruszyło. Jaka podpora dla umęczonej głowy-noga przyjaciela.
Jak w życiu. Przyczajenia ciąg dalszy. Oto część mojego winkla, za którym się chowam, grzecznie, kulturalnie, bez wyzwisk , które aż się cisną mi na usta-palce.

Słyszy
krzyk
nie wybuchłego ognia
lot
nie urodzonego ptaka
dźwięk
spadającego śniegu 


Sen
nie przychodzi do niej
długo

Sny nie lubią
by je podglądać
gdy nadchodzą
z czarnym kotem
za uchem

niedziela, 18 września 2011

I hate this place


Przycupnęłam za książkami.
Obserwuję też przyczajona zza węgła. Czytam, analizuję, nie dowierzam, załamuję ręce, wstrzymuję oddech.

Nie, nie mowa tylko o romansidłach. Są jeszcze inne treści literackie do poczytania. Są jeszcze inne fajne rzeczy, które mnie interesują. Są też takie, które mnie interesują z przymusu. Są też wasze opinie, komentarze, blogi.
Czytanie , a czytanie ze zrozumieniem robi różnicę. Do której grupy się zaliczacie?

Moje usg jest znowu teoretycznie ok. Coś tam stłuszczałe gdzieś tam, zostawiam do wtorku.
Drugie usg (owego) się nie odbyło , gdyż pani doktor wyszła sobie do domu wcześniej. Nie chce mi się nawet tego komentować, od dawna już wiem, że kopernikowski szpitalik powinien spłonąć żywcem na życzenie pacjentów. Nienawidzę tego miejsca. I ludzi tam niby-pracujących.
Idę czytać dalej.
I obserwować z przyczajki. Taki mam teraz akurat humor. A czasem lepiej zamknąć twarz, niż powiedzieć kilka słów za dużo. Aaaaaaa. Dojrzewam.
Czy taką Ksenę można wytrzymać? Ja wolę tą wojowniczą. A ona się uśpiła.

czwartek, 15 września 2011

Takie tam...

Ksena powróciła.
Szlag trafia wszystkie sprzęty koło mnie (cóż za wymiana-zamiast mnie agiede)
Zspusł mi się komputer, moje narzędzie , moja przepustka do ludzi. Na 2 dni poszedł na reanimację.
Żeby nie było mi smutno, padła mi lodówka. Też została zreanimowana. :/
Żeby mi nie było smutno, Młoda się rozchorowała.
W międzyczasie tak zwanym odebrałam swoje wyniki. Teoretycznie są w normie.
Od teorii do praktyki ścieżka jest, ale to zostawiam swoim mądrym lekarzom, ku którym zmierzam we wtorek razem z moimi ukochanymi amazonkami ze wsi jednej.
Obcięłam włosy i jestem sensi* a la chłopak. Ze stojącą grzywą ;/
Zrobię dziubek i strzele se słit focie z podpisem TAKIE TAM.


Qrwastycznie jest od początku tego roku szkolnego. Mój kuzyn podjął walkę ze śmieciuchem. Krótko?
Guz nieoperacyjny w okolicy aorty gł, przerzuty do wątroby. Płuca. Termin przyjęcia do szpitala (pierwsza wersja) październik 2011 . Ha! Bez komentarza zostawiam, reszty można się domyśleć.

Jestem zmęczona. Dziś odpoczywam. Oczywiście z romansidłem przy boku, żesz mać.

niedziela, 11 września 2011

Romantycznie...

Żyję w biegu, ale żyję.
Nie mam czasu na nic, od tygodnia włóczę się w dresie , chodzę potargana, mało śpię, za dużo jem. /Bo za dużo przy garach stoję i za bardzo lodówki pilnuję ../
Po prostu masakra :/ nie pamiętam , kiedy ostatnio umalowałam się i wyglądałam jak sensowna* kobita.
Gdzieś zgubiłam swój sensowny* guścik.
Odpuściłam sobie i się zapuściłam. Nawet nie przejmuję się badaniami, po prostu idę i robię. Jak automat. Z góry oczekuję, że jest ok i tego się 3mam. Nie szaleję jak kilka miesięcy temu za wynikami. Będą to będą. Jak będą to dam znać. Żeby sobie "zrekompensować" trudy szarości podczytuję durne romansidła historyczne :D skretyniałam przy chorobie heh
Po prostu totalne dno, sama z siebie się śmieję...i czytam. Szeroko zamkniętymi oczami. I marzę ... o romantycznych uniesieniach, namiętności, oczami wyobraźni jadę na koniu - już nawet niech tam będzie że z Mężem, a niech tam ;) , no cud miód malina ! I co? Okrzyki Mężunia z pokoju mię dobiegają, iż piłkarze lub ten czy tamten to patałach. I czy mamy jeszcze piwo kochanie? ! Tak, kuźwa, mamy. A potem chrapie namiętnie  To To koło mnie i jest zajebiście romantycznie :D
*sensowna czytaj sexowna grr :D;)

czwartek, 8 września 2011

Grubo, szaro/

Wciągnięta w wir szkolnych przygód deklaruję szczerą chęć przyorania wszelkiego rodzaju autorom pozycji podręcznikowych, tudzież wydawnictw!
Młoda jest w drugiej klasie, a lekcje ma, że mi ręce opadają.
Wcale mogę się nie dziwić, że dziś stwierdziła z nienawiścią w głosie-ja nie chcę się uczyć!
-To nie ucz się - odpowiedziałam. - rzuć szkołę, jak dorośniesz, będziesz sprzątać ulice.
-Ale nie - po namyśle ją uspokoiłam- nawet do tego musisz mieć papier ( to się nazywa konserwator powierzchni płaskich)
Siedzę nad lekcjami, głowię się, więc kurde boję się , co będzie za kilka lat tak?! Może poślijmy  dwulatki do szkoły, niech się uczą pisać i czytać biegle...
Do tego M siedzi sobie ze mną w domu na urlopie, w związku z tym nie mam czasu na nic :]
On zajmuje większość mojego czasu :]
Dodać Młodą - jestem w domu.
Młodej już się nie chce uczyć, nie chce się sprzątać, nie chce się jeść, nic jej się nie chce. Mnie się kurde chce. Nawet jak mi się nie chce :/ chcieć
! Jak tu nie ześwirować?
Jutro daję sobie ściągnąć znowu trochę krwi, znowu the markers i the morfologia.
Znowu dobijanie się do lekarza rodzinnego przez tłum moherów spędzających całe dnie w przychodni i tamujący ruch dla innych, "zupełnie zdrowych" ludzi.
Ot, szara codzienność :]

wtorek, 6 września 2011

bu

Piece, piece!
Pomysł z urodzinami babci to samo złoooo!!!!
Się strułam :]
Żebym się chociaż schlała na umór, zasnęła pod stołem, tudzież zatańczyła na nim.
Nie.
Po prostu naczynia były wątpliwej czystości.
A babcia skuńczyła 90 lat. Bosheeee, ja tyle nie-do-ciągnę!
Wy też nie, bo to inny materiał (wojenny!)
Słuchać mi tu Selah i podziwiać, podziwiać :P
A ja się jeszcze trochę pomęczę :/

sobota, 3 września 2011

Kinder


Oszalałam na punkcie tej piosenki ......
Dla mnie osobiście taka druga Amy...

Widzę twój strach, ponieważ
Ten świat nie jest prosty,
Ale jestem silna, wiem jak się nie wtrącać,
I znajdę swoją drogę, bo
Bo to jest miłość, to miłość, to miłość, to miłość, to jest miłość yeah.

Oo-ooh


Więc chcesz po prostu się poddać, bo nie rozumiesz

Wychwalasz to, ale nie rozumiesz

Szeptem:

Ten świat, ten czas
Czuję, wybuch
....

łykend

Nieoczekiwanie, zupełnie zaskakująco, z samego rana-dowiedziałam się , że Babcia zabiera znowu Młodą ze sobą na noc do Cioci. Ojojojojo :) ależ to roznegliżowało mi plan dnia:)
Nie musiałam robić obiadu na godz. zero.
Nie musiałam wymyślać atrakcji.
Nie musiałam nic.
Na obiad udko pieczone z frytkami (fe,nie-rakowe jedzenie jest tak pyszne!) , sałatka ogórkowa, piwo.
Hmmm, pochłonęłam milion kalorii, ale mi się ładnie odbiło po :]
Raz nie zawsze.
Po obiedzie - relax z Mężem-niechaj wie, że jeszcze ma Żonę-w końcu za posiłek trza podziękować :]
Po relaxie- relax, chili nicnierobienie , które niechaj trwa!
W końcu od poniedziałku wstajemy wcześnie i tak przez 10 miechów :]
I odrabiamy lekcje, i gotujemy obiady, i się badamy , i tak do końca ....:D WIĘC:

piątek, 2 września 2011

.

Ojoj , znalazłam swoje stare zdjęcie :)
Czy ktoś zna sposób na takie włosy z powrotem> ?

Po rozmowie z moim osobistym psychoterapeutą R. zmieniam kurs.
Kierunek-zdrowie.
Bez odbioru. Bez powrotu.
Bo jaka miłość taka śmierć...

czwartek, 1 września 2011

..

Dziś początek roku szkolnego.
Poszłam z Młodą, bo to przecież dopiero II klasa, potem to myślę, że już nie będzie mnie potrzebować..
Było mianowanie nowej pani dyrektor, były łzy, życzenia, itede.

Myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Możecie nie wierzyć, ale ..
Myślałam o Pauli, o Jej rodzinie...
Myślałam o Chustce-czy poszła w różowych włosach na rozpoczęcie roku , jak się może czuć...
Myślałam o Pawle  - i jego sile ...
Myślałam o Amri - czy podoła w tym swoim wirze ...(podoła!)
Myślałam o Aleex - i Jej nowych obowiązkach...i o tym, że zawsze ma dla mnie ciepłe słowo...
Myślałam o Pauliśce i Jej nowym, ciężkim roku szkolnym...
Myślałam o Poli, Anuli, Kindze, Doro, Michaelinie, Tabakowskiej , Kilerce, Marcie-Lemonmon, myślałam o Was wszystkich, którzy są dla mnie tak bliscy w tym netowym świecie. I jak bardzo się do Was przywiązałam. I o tym, że skądś tą siłę musimy mieć. I że nie zniesę , jeżeli mi tu kogoś ubędzie! Po prostu nie zniese!!!

Podczas pakowania Młodej na jutro do szkoły znalazłam Jej notatkę w notesiku (takim z pachnącymi kartkami, wiecie) - z czasu, kiedy byłam w szpitalu na miesięcznym naświetlaniu-oto dosłowny cytat:
Tęsknię za mamą, ale dobrze,że pojuczsze jade do mamy hihi :)
Po prostu ... się wzięłam i się rozkleiłam.
Jutro haniebna rocznica  wiedzy o diagnozie. Rok minął. Pełen zmian. Mam nadzieję, że za rok będzie ich więcej , tych pozytywnych. Ehhh