(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

piątek, 27 lipca 2012

220. volt.



Jestem.
Zmęczona okropnie, ale jestem. Zachciało mi się małego remontu , to teraz mam za swoje.
W życiu, w życiu się tak nie narobiłam jak przez ostatnie 3 dni. ...
Ale już odpoczywam..

Dziękuję Panistarszej za wiadomości dla Was ode mnie, gdyż siłą rzeczy, kiedy wydarzenia nabrały tempa - zostałam bez prądu , czyli bez neta. Na szczęście telefony działają w dwie strony i tak oto WIECIE.
Że iż mianowicie od poniedziałku zaczynam gościnne występy w Wieliszewie - tam jest tak pięknie, że rak-srak włączył przycisk ON i  postanowił za mnie, że mnie tam wywiezie na 2 tygodnie celem naświetlań. (czuję się jak włącznik - do tej pory było OFF, teraz znowu ON)
Wynik PETa nieubłagalnie potwierdził wzrost markerów nowymi ogniskami nowego twora (tfu psia jego mać) , który upodobał sobie mój kręgosłup! Czyż to kurwa nie urocze? I to jeszcze w 4 miejscach ! Taką ma chęć na mnie ;) . Mam skierowanie do szpitala, na którym pani doktór napisała : rozsiew do kości - baaardzo mi się to słowo NIE podoba ! Bardzo. (tu ciągle mam w uszach KSU w tej piosence powyżej)
Wracając do domu z wynikiem i przewracając się z boku na bok w nocy i chodząc po mieszkaniu, bo nie "móc spać" - podjęłam decyzję:
Pojadę sobie do szpitala odpocząć, bo właściwie to jest bdb czas, żeby malować mieszkanie, sprzątać, zająć się czymś pożytecznym i tyle. W szpitalu "odpocznę", naświetlę się i wrócę ! I znowu będzie wszystko dobrze! Te zmiany są na tyle małe, żeby nie robić z nich dramatu , tylko poddać się leczeniu, a co będzie potem - będę martwić się potem!
Tak sobie to wymyśliłam. No.
Dziękuję Wam za dobre fluidy, sms, telefony , maile. Moc potrzebna, więc bądźcie i ślijcie zaklęcia .
Jak tylko będę mogła to nabazgram coś czasem.
Tymczasem czas na odpoczynek.
Ściskanko!

niedziela, 22 lipca 2012

219.

Lato w pełni, więc zaszła potrzeba zrobienia zapasów na zimę.
Wy też robicie?
W tamtym roku nie miałam siły na zapasy, więc zimą doskwierał brak zapachów lata . Zwykły kompot z truskawek czy wiśni nabiera pełnego sensu w zimowy czas.
Pojechaliśmy na wieś, typową wieś, z kombajnami i krowami (:D) .
Wdrapaliśmy się na drzewa wiśni i zrywaliśmy pełnymi garściami. Dosłownie pełnymi.
Cudowne uczucie łapania pożądliwie owoców , niczym Życia.
Kilka razy ścisnęłam je tak mocno, że sok obryzgał mnie fantazyjnie i wyglądałam niczym z horroru; ubaw jednak miałam po pachę.
Reasumując : cztery wiadra pełne wiśni, torba jabłek - papierówek , garść czerwonych porzeczek - dosłownie garść  - na jeden słoik ...
Wrażenia zajebistej zabawy we dwoje.
Umęczenie fizyczne jeszcze bardziej nas cieszyło, choć odczułam to mocno (ja i moja ręka, co tak wysoko sięgać chciała) - warto było:
Pięćdziesiąt słoików wiśni, nalewka ( hłe hłe) , kilka słoików jabłek ...
Czekam jeszcze na ogórki, wtedy zaszaleję..
Na pożegnanie dostałam jeszcze cukinię i kabaczek. Znacie jakieś proste dania z nich?

Tym optymistycznym akcentem , uzbrojona po zęby w promienny uśmiech, zmierzam ku moim medykom od raka. A raka pozdrawiam "ciule".

piątek, 20 lipca 2012

218.


Wynik PETa jest.
Cóż z tego, że jest, skoro NIC więcej nie wiem...

Profesor powiedział mi tylko, cobym przyjechała do Wieliszewa na konsultację do pani doktór radioterapeutki.
To jadę w poniedziałek.
Ciekawa jestem. Mają dla mnie propozycję JAKĄŚ. :>

To pierwszy krok do komplikowania naszych planów, M. chciał skoczyć na Jarocin, ale w takim układzie to skoczy. Ze mną do Wieliszewa.
Domyślam się, jaki żal odczuwa w środku i za nic się nie przyzna!
30-lecie Kultu jest tylko jedno ...
Pocieszyłam Go, że skoro ja też 30-lecie obchodziłam spokojnie, to może jeszcze w tym roku odbijemy i pojedziemy na koncert Kultu.
Spojrzenie M. bezcenne.

Sama nie jestem pewna, czy TO jest możliwe, ale cuda się zdarzają ?

wtorek, 17 lipca 2012

217.

To my :)

Wiem, że już wiecie, czytaliście, widzieliście, klikaliście.

Tym razem Warszawa mnie urzekła. Może po prostu dojrzałam do niej/lub ona do mnie?

Badanie było przeprowadzone wzorowo. Byłam pierwsza na liście badanych. Bardzo miła obsługa medyczna przeprowadziła mnie przez swoje procedury wzorowo. Jedyny problem był z wkłuciem wenflonu, ale przecież to normalne , gdy używa się ciągle jednej ręki do pobierania krwi z żyły.
Następny krok to wypicie kontrastu w ilości oszałamiającej jak na pusty żołądek - 0,5 litra ! Oj, cały dzień odbijał mi się anyżkowo-ziołowy posmak! Wypijając kontrast leżałam sobie na fotelu i szczerze mówiąc - zdrzemnęłam się ! ( dobrze, że nie chrapnęłam - ostatnio tak lubię)
Kiedy zapakowano mnie do tomografa (nówka sztuka) pomyślałam -"C'est la vie" - badaj, szukaj, tylko nie znajdź za wiele .

Po badaniu nastąpiła milsza część dnia - spotkanie z Nią.  A precyzując z Nimi - Ona i Niemąż , który jest nie mniej fantastyczny od Niej. W głębi urokliwej i starej części Warszawy zjedliśmy, pośmialiśmy, poprzytulałyśmy się, po czym odjechalimy w dwie różne strony. Z ciągłym uczuciem niedosytu. Jednak rak się przydaje. Gdyby nie rak - nigdy byśmy się nie spotkały. Łączy nas tyle samo, co nas dzieli. Jest równowaga. Chustka - kocham Cię - i pamiętaj - zaczekaj za mną!

Wyniki PETa będą może w piątek.
Czekam z wielkim zniecierpliwieniem, gdyż wraz z tym czekają moje plany na następny miesiąc.
Ale raków nie obchodzą nasze plany. Mam nadzieję, że mój rak liczy się ze mną, bo jak nie to pokażę mu , gdzie raki zimują!



wtorek, 10 lipca 2012

216.

Badanie PETa przesunięte zostało na 13 lipca (tj piątek) .
Wszystkich trzymających kciuki za to, bym nie uciekła z tomografa dzisiaj - serdecznie przesuwam na piątek i w związku z tym, że to CZY-nasty , proszę o podwójne CZY-manie kciuków (oczywiście nie to, żebym była przesądna , ale NA WSZELKI wypadek....)

Wszystkim "okularnikom" (może ten cudzysłów zbędny?) dziękuję za rady.
Młoda śmiga w okularach i wygląda hm, yyy dostojnie , o!
Najważniejsze, iż NAGLE okazało się, że widzi wszystko. (!) koperek na widelcu też :/ ( ciągle uważa, że jest on absolutnie niejadalny) .

Tak.
Pozwolicie, iż się oddalę na jakiś czas.
Tak chociażby na tydzień.

Będę Was po cichu podglądać :]

czwartek, 5 lipca 2012

215.

Trzasnęłam więc drzwiami.
Zrobiłam awanturę.
Krzyczałam tak głośno, że aż zachrypłam.
Wściekłam się.

/Do tego zastrzyk centralnie w brzuch. Mam ich dosyć./

Upał powoduje u mnie wzrost agresji.
Uderzenia gorąca w upale doprowadzają do rozpaczliwej rozpaczy.
Ech.

*

Byłam z Młodą u okulisty.
Kiedy podczas badania z siódemki zrobiła trójkę - westchnęłam. Już wiedziałam.
Młoda dołączy do szacownego grona "okularników". Zaznaczę tylko, że w naszej rodzinie zostałam sama jedna bez okularów. Bez problemów ze wzrokiem. Były jakieś tam, ale to było w wyniku podawania chemii, która , jak wiemy już - leci przez wszystko. Oczu nie omija. Ale Młoda ... 9 lat i już okulary.. minus 1,75 i minus 1,5 . Na stałe do noszenia. Co pół roku kontrol.

Pytanie do "okularników" : jak Wy z tym żyjecie? Jak dzieci uczą się z tym żyć? Na co uważać? Czego nie robić? Lub co robić?
Wiem, że mam wujka googla, ale od czego mam Was? Podzielcie się doświadczeniem...
Pozdrawiam spod wiatraka ...

niedziela, 1 lipca 2012

214.

Cholerne hormony ..!
Cholernie dużo minusów i tylko jeden plus. Plus jest taki, że mam szanse na kilka lat więcej na życie w bonusie, minus jest taki, że : ( i tu długa litania)

- jestem duża (łącznie 12 kg więcej ) , co niektórzy tytuują mnie mianem "pączusia", "misiaczki", "ale Ci się dobrze żyje", "no trochę Cię dużo", "ee tam wyglądasz...dobrze"

- ryczę jak bóbr...zwłaszcza, gdy uczestniczę w szoł typu zakończenie roku szkolnego. Patrzę na Młodą i ryczę. Słucham piosenek pożegnalnych klas szóstych (=>
i ryczę podwójnie...
Dziś było zakończenie roku w Kościele i jak zobaczyłam tą swoją drobinkę w galowym stroju śpiewającą z dziewczynkami 2 pieśni - wyłam , nie ryczałam. Aż Mój się spytał , czy ze mną wszystko w porządku jest. ...

- w tym samym kościele - nadeszła potężna fala uderzeń gorącaaa..........kolejny minus. Robi mi się ciepło w środku, czuję, jak fala gorąca idzie przez szyję i uderza , po prostu uderza w TWARZ... :/ robię się cudownie czerwona i ludzie przyglądają mi się ze współczuciem, że pewnie mam nadciśnienie od picia , bo takam przy okazji opuchnięta...

- puchnięcie - puchnę przy każdej podwyższonej temperaturze na dworze. Na szczęście mam rady na to dzięki Wam...

- nerwowa jestemmmmmmmmmmm , że ho ho. Bez kija nie podchodzić. Łączy mi się to z wrodzoną złośliwością , więc na efekty nie trzeba czekać długo. Trzaśnięcie drzwiami oznacza, że to dopiero początek...


Czy coś ominęłam?