(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

środa, 25 lutego 2015

461. urlop


Moi Drodzy...
Sytuacja jest taka: biorę urlop od blogosfery.
Chwilowo nie będzie postów, a jeśli takowe się pojawią, to bez możliwości komentowania.
Nie czuję się na siłach moderować, pilnować, tłumaczyć się, czemu mnie nie ma, a po co, a dlaczego, żadnych dyskusji, pyskówki. Koniec.
Nie ma mnie, gdyż czuję się źle po całej wiązance chorób, o które się nie prosiłam. /no chyba, że ktoś tego tak pragnął, że oto spełniają się jego marzenia/.
Jak wspomniałam w poprzednim poście - mejlowanie ma swój niezaprzeczalny urok.
Tam zawsze będę z Wami w kontakcie, jeśli tylko będziecie czegoś potrzebować, zapytać, opowiedzieć o sobie, ot, takie rozmowy.

Kiedyś wrócę, mam nadzieję, stęskniona do, mam nadzieję stęsknionych Was.
Bo na chwilę obecną nie czuję nic.
Wypalona jestem chyba.
Bardzo często śpię lub po prostu odpoczywam na łonie Rodziny, która mnie bardziej potrzebuje.

Wszystko, co miałam do powiedzenia na temat sraka - chyba już napisałam.
Jeśli nie - realną pomoc uzyskacie w Fundacji Chustka, gdzie życzliwie Was wesprą, pomogą, przekażą istotne informacje dot. leczenia, lekarzy.
Macie również linki na stronie głównej, na które też zapraszam.

Dziękuję za każdą literę, jaką od Was dostałam, no i te wiadra MOCy :)
Macham nową chustką do Was i całuję.

Ksena.

sobota, 21 lutego 2015

460. królowa spojrzeń...



Bardzo przyjemnie rozmawia mi się z Wami przez maile.
Jest tam możliwość większej intymności i zaufania.
Różne tematy są rozkminiane, ale zawsze w ciszy i spokoju.
Zadajecie mi czasem trudne, rakowe pytania, nad którymi muszę wczuć się w innego chorego.
Każdy ma inne podejście do choroby nowotworowej.

Jest pani, która np. wyliczyła sobie, ile czasu jej zostało.
Są siostry, przyjaciółki osób chorych piszących do mnie, że drzwi są zamknięte i nie chcą nikogo wpuścić.
Są chorzy załamani, którzy nie chcą dać sobie pomóc.
Nie chcą, a czy powinni? Jak uważacie? Jak "zmusić" chorego do podjęcia działania?
Czy można to zrobić?
Czy powinno się to robić?

*

Pytania bez odpowiedzi. Ja ich nie udzielę, bo sama choruję i lepiej, żebyście czasami nie słyszeli, jak "krzyczę" z rozpaczy i bezradności.

*

Poszłam do doktora po recepty. Zima jest, więc noszę dwie czapki.
Weszłam w korytarz, tłok, no wiadomo - grypa i wirusy szaleją.
Czułam, jak mi paruje głowa. Zdjęłam obydwie czapki, jedną powiesiłam na kaloryferze.
Byłam królową spojrzeń.
Wisiało mi to, niech patrzą. Niech się napatrzą.
Potem wzrok spuszczony, czyżby modlitwa do Boga, żeby ich to nie spotkało? Mam nadzieję, ja też nie chciałam, żeby mnie to dotknęło.

Czekam na lato - letni festiwal spojrzeń - doda mi skrzyyyyydeł!

*

Ze wszystkich chorób został ze mną mój wierny srak i kaszel, nazywającym się krztusiec. Ktoś mi go sprzedał i teraz będę się z nim bujać z miesiąc...
Wciągam doustnie taką śmieszną dmuchawkę z proszkiem. Śmieszna jest, bo mam problem z tym wciąganiem :D. Jakąś małą objętość płuc chyba mam albo co?

*

Kaszlę i śpię na zmianę.
Każdy bok ciała ma swój czas i miejsce.
Jeśli boli prawe biodro - lewe musi wytrzymać.

Coraz mniej mnie w domu jako gospodyni. Bez pomocy Młodej nie odkurzę, bez pomocy T. nie ugotuję obiadu, bez MM mnie nie ma, jako (resztki) kobiety.
Żenujące.

Dobrego weekendu!
<3 



poniedziałek, 16 lutego 2015

459. czy powinnam chcieć...?


Nie interesują mnie walentynki.
A powinny?
Słyszę co rok "banały", że każdego dnia powinniśmy je obchodzić.
Powinniśmy?
Naprawdę?
Ulałoby się chyba w końcu komuś...

"Ja osobiście powinnam":
- wstać z łóżka i ozdrowieć
- wysprzątać dom
- zetrzeć kurze, których zawsze najwięcej jest, gdy zalegam w łóżku
- znowu więcej czytać
- spędzać czas na powietrzu
- uśmiechać się ze szczęścia i upijać każdym dniem
- odwracać swój piękny, łysy łeb do słońca, którego nie ma, ale to nic, wyczaruję je sobie...

*

Najbardziej to powinnam słuchać siebie i robić to, co uważam za słuszne.
Choroba uzależnia od innych, czy się chce, czy nie.
Jedyne, co zostaje moje i niezależne od nikogo - to mój umysł i dusza.
Dzięki "blogoterapii" przeszłam psychoterapię.
Nie ma już w moim słowniku słowa powinnam, tylko chcę lub nie chcę.
Mam pewne swoje prywatne sprawy, o których pojęcia nie macie i mieć niektóry nie będziecie, które poukładały się tak, jak ja chcę, a nie jak powinny. I jeśli ktoś na wyrywki czyta mojego bloga, doda sobie dwa do dwóch, to...lepiej niech się za to nie bierze i nie udziela mi "dobrych rad", ok?

Mam Czytaczy, którzy piszą codziennie @ do mnie z pozdrowieniami, zapytaniem, czy dobrze się mam, opowiadają, co u nich. Tak, zupełnie, ot pogawędka.
Tylko, że Ci - choć nie wiedzą, pomagają mi codziennie pokonywać siebie. Bez pytania i stawiania żądań, co powinnam. Nie jestem dzieckiem, jestem tylko chorym, nawet wolnym człowiekiem.

*

Pokonujemy w domu resztki grypy. Nie było i nie jest łatwo.
O, powinnam jechać na zakupy, ale na samą myśl, że mam dotykać obleśnych, zagilanych wózków...to mi się nie chce :D.
A Wy, czy chcecie, czy nie - uważajcie na wirusy.
Myjcie łapki za każdym razem, gdy wracacie do domu.
Powinniście!

;>
Całuję Was, bo chcę! <3



wtorek, 10 lutego 2015

458. nie, nie schowałam się...



...jestę chora!
Mam:
- sraka
- półpaśca
- grypę

Razem ze mną chorują Moi Swoi, co będę tak sama chorować, dychać, prychać, kasłać, zbijać gorączkę, zastawiać kuchnię lekami, zamiast garami; drzwi za doktórami się nie zamykają, podobnie, jak za MM, który w ramach hartu ducha jeździ sobie do aptek. Tu wpadnie, tam wpadnie. Taki sport.


Jest super.

*

Nie jestem w stanie odpisać na Wasze @, Robaczki Wy moje.
Niestety. Będę to robić sukcesywnie.

I niech mi tu znajdzie się jedna osoba - chrześcijanin i rzuci kamieniem we mnie, jeśli sam nie przeklął kiedyś/owyś/po coś/na coś!
Stan, w jakim się obecnie się znajduję - doprowadza mnie qrwa do szału!
Ani słowa nie mogę wychrypieć, więc macham Wam łapką z kanapy, razem z Moimi!

<3








piątek, 6 lutego 2015

457. to już dziesiąta chemia...



Zatankowałam chemię do końca.

Zablokowałam rano wejście do gabinetu doktorka pani X, bowiem pchała się tam dlatego, iż jej córka pracuje jako pielęgniarka na sąsiednim oddziale. Nawet w trakcie mojej wizyty u doktorka, weszła oddziałowa zameldować, że pani X czeka na przyjęcie :). Dr okulary zjechały, wyraził zdziwienie i rzekł, iż nie siedzi na zewnątrz i niech czeka na kolejkę. Myślałam, że pęknę. Powiedziałam do oddziałowej (bardzo fajna kobieta), że jej nie wpuszczę, bo za mną pani siedzi od dwóch godzin, a dama X przyszła sobie  dopiero co i musi extra wejść? I jak rzekłam tak zrobiłam. Dama się pchała, przytrzymałam drzwi i pani za mną weszła do gabinetu. Dama X furczała i tak wślizgnęła się po niej.
Poszłam do wc spuścić ją z wodą.
Ostatnio przeżywała 3 godziny, bo chemia nie jechała do niej, ani do mnie. Wkurzało mnie jej zawodzenie, że ona do domu chce, co tak długo, pielęgniarki molestowała, żeby sprawdziły, dlaczego nie ma dla niej chemii i jak tak można w ogóle!
Eh.

Mój Pan doktorek rzucił pod nosem, że jakoś lepiej wyglądam.
Podniosłam resztki brew i powiedziałam:
- bo ja się psze pana doktora dziś umalowałam...
- ahaaaa...:)

*

A teraz moi Kochani Czytacze - idę zdychać po chemii w świętym spokoju.
Na szczęście moi Swoi czuwają, wspierają, pomagają, głaszczą, przytulają.
Będę po cichutku wchodzić na pocztę i czytać Wasze @ - pełne wsparcia, ukojenia ciepłym słowem i stawaniem po stronie prawdy bez mitów.
Dziękuję Wam za totalne, nieograniczone i bezinteresowne trzymanie za łapkę.
Proszę o cierpliwość. Komentarze wyłączone dalej w celu utrzymania czystości i zbierania dowodów, że złooo istnieje.

Ściskam Was <3

Ksenna albo Kleopatra?


środa, 4 lutego 2015

456. pamiętny pierdziszew trybunalski (przepraszam pozostałych Czytelników, co z ttego miasta są...)



Nie lękajcie się, moi Drodzy Czytacze.
Jesteście dla mnie ważni.
Musiałam przez noc przetrawić wczorajszy dzień.

Dowiedziałam się, że:
jestem Kleopatrą spragnioną miodu, miodu, miodu, kaprys!
jestem straszną zazdrośnicą, zazdroszczę wszystkim wszystkiego,
chcę umierać w świetle jupiterów i wielkiej sławie, o tak!
jestem cyniczna, złośliwa i wykorzystuję fakt umierania, nie wiem do czego, ale tak!
obrażam swoich słodkich i oddanych mi czytelników z pierdziszewa trybunalskiego,
(maile mam do okazania, komu, komu, bo jestem w domu!)
zamknęłam blog zgodnie z sugestiami pani z pierdziszewa,
bo ja to w ogóle jestem ubezwłasnowolniona umysłowo przez moich Czytelników,
nie mam swojego zdania i jestem otorbiona,
poczytałam o śp Chustce, która już się obronić przed jadem nie może, ale to wszystko z TROSKI pani z pierdziszewa, to tylko troska o ...co? o praworządność obywateli?
i wiele, wiele innych ciekawostek.

Ogrom wymiocin przerósł historię.

Ale dzisiaj wzruszam ramionami i idę dalej nie zatrzymując się i nie zniżając się poniżej poziomu osoby, która pisze sama ze sobą i cierpi na jakąś nieuleczalną chorobę. Mogę tylko współczuć.
Nic nikomu nie muszę udowadniać.
Jeśli będzie taka potrzeba - mam wszystko na piśmie.
KONIEC.

***

Kiedy z ulgą celebrowałam codzienne, wieczorne zwyczaje w naszym Domu, pomyślałam sobie, że naprawdę mam szczęście. Mam kochającą Rodzinę, Przyjaciół, nie jestem sama, nigdy nie będę.
To nie do opisania, kiedy ktoś z troską pochyla się nad tobą i głaszcze po policzku, pytając, czy czegoś potrzebuję. Uświadomienie sobie tego było dla mnie jak miód na rany :).

Nie interesuje mnie, co kto i kiedy o mnie myśli.
Przecież od zawsze tak mam.
Mam swoje priorytety i znowu wszystko wraca na miejsce.

*

Krew pobrana, jutro zakupy, w piątek chemia.
Śmiałam się jak zawsze, bo niestety znowu się nadaję do wzięcia chemioterapii :).

Ponieważ dopiero co podłogę wypastowałam, chwilowo komcie są wyłączone.
Nie mam życzenia sprzątać po tym tajfunie z pierdziszewa, który się przewinął przez mój blog.

Ściskam i jesteśmy w kontakcie @, smsowym.
Wasza Merida waleczna :D /kto oglądał?/






niedziela, 1 lutego 2015

455. jestem 33-letnią,


oszołomioną kobietą.
Takie konfetti, życzenia, szampan lejący się strumieniami, zakąski, przekąski, desery.
Toasty przez maile, fejsbuk, smsy i telefony.
Łącze internetowe przegrzane, każdy wpada z jakimś słowem do mnie.

Jakimś.
Jestem zdumiona i zaskoczona bełkotem pani lidki, może za dużo wypiła?
Może wpadła z olą i marysią troszkę namieszać?
Eh, wzruszam ramionami, nie przeskoczą zachowaniem MOICH GOŚCI.
Moi Goście umieją się zachować. Do tego stopnia, że impreza się przeniosła do Rybeńki w trosce o moje zdrowie i siły.

Dziękuję!

Dziękuję Wam za pamięć i życzenia pisane wszędzie, gdzie się dało.
Jesteście Cudowni.
Można liczyć na Was, jak na mało kogo w "realu".
Bo my nie tylko sobie "słodzimy" (wg teorii trolli), my rozmawiamy w mailach. Czasem przez telefon. Sms.
Doczekałam prawdziwej pomocy ze strony Czytaczy, za co Wam dziękuję, a lubię dziękować, wiecie?
(Proste słowo, a może sprawić wiele radości...)
Polecam za życia używać tego słowa, zanim zaczniecie wymagać go od innych.

*

Życie jest tak proste, a my sami je sobie komplikujemy.
Wymyślamy problemy, żeby się wyżyć na kimś.
Strzelamy focha, bo ktoś ma inne zdanie.
Gorzej - nie czyta w naszych myślach!
Przecież każdy z nas to centrum ego, głaszczemy swoje wady i wzruszamy ramionami z ceremoniałem wyniosłości, gdy ktoś chce nam pomóc.
Skąd to wiem? Z autopsji i z chemioterapii. Gdyby tak każdy obywatel dostał chociaż jeden wlew dożylnie - od razu wiedziałby, jak piękny jest świat!
Zobaczcie, jak piękny dla niego jest kawałek sznurka ze szmacianką :


Ja mam swój kawałek sznurka, a Ty?