(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

sobota, 30 kwietnia 2011

Siekiera

http://darrek88.wrzuta.pl/audio/5ucLadv1M4n/armia_-_siekiera

Przy owej sympatycznej piosence spędziliśmy kilka uroczych chwil:) Młoda na moich kolanach,cała podrygiwała w takt moich kolan,zatykała uszy,coby nie słyszeć, jak matka Jej wyje do ucha SIEKIERAAAAAAAAAA, a M śpiewał ze mną na dwa głosy rytmicznie poruszając głową. Również ogoloną .

Dzisiaj obudził mnie warkot samochodu pod moim własnym oknem ! Moje własne okno znajduje się w najdalszym kącie domu i  COŚ jeżdżącego tam to nowość...To Panowie przywieźli żwirek. Było ich trzech, w tym jeden pijany (o godz 10 rano-pochodzący z tudzież szanowanej,KATOLICKIEJ rodziny:]) Stojąc ledwo na swoich dwóch kończynach (heee, a ile ma mieć ?) wykrzyknął do mojego teścia :
-Widzisz, masz teraz piasku od ch....!!!!!

To nie piasek, to żwir - chciałoby się krzyknąć, no ale kontekst jego wypowiedzi sprowadził na moją twarz grymas . Uśmiechu . Politowania.

Właśnie był przed chwilą. Wytrzeźwiał, czyli znowu trza się opić. No to chlup w ten głupi dziób! NA ZDROWIE.

piątek, 29 kwietnia 2011

Mój skarb

Uwielbiam wiosnę :) :):):):):):):) jak większość podejrzewam, po prostu jestem zachwycona każdym porankiem i śpiewem ptaków. Zachwyt mija,gdy wstaję i widzę minę Młodej pt CHCE MI SIĘ SPAĆ  i PO CO MNIE BUDZISZ??? Codzienne tłumaczenie DLACZEGO bokiem mi czasem wychodzi, no ale kto z nas tego nie przerabiał?? Wraca za to z promienną miną i jak gdyby nic całuje mnie mocno i świergocze:) za chwilę skończy 8 lat, a mnie się czasem wydaje ,że mam 18 :)

Nie powiedziałam Jej całej prawdy o mojej chorobie, cały czas uważam , że jeszcze zdążę , że jeszcze mała...widziała mnie po operacji,jak włóczyłam się z drenem po chałupie, widziała , w jakim jestem stanie po tankowaniu trucizny (tej , co przedłuża i /lub ratuje) , płakała, jak wyłysiałam (choć bardziej chyba była przerażona tym faktem, niż skąd to się wzięło) , pyta się mnie kiedy będę zdrowa? Kiedy będę ją odwozić do szkoły i słuchać będziemy wtedy głośno muzyki:)? Kiedy włosy urosną? (włosy znowu do zera mam obcięte, ale już się przyzwyczaiłam o dziwo). Kiedy widzi,że leżę pyta się , czy coś potrzebuję, kocykiem przykrywa, w ostateczności idzie do Babci,cobym mogła się zdrzemnąć :) Taki SKARBEK mój...
Dlatego jeszcze trochę "pomęczę" i poprzynudzam :) wszystkich i wszędzie :P
Spokojnej nocy :*

środa, 27 kwietnia 2011

O czym będziemy rozmawiać?

Dzisiaj się dowiedziałam,jaki jest powód braku oczekiwanych odwiedzin "znajomej"--taka na zasadzie krewni-znajomi królika-z ulubionego KUBUSIA PUCHATKA--O czym ja będę z nią rozmawiać???!!! O chorobie???
(owa "znajoma" świeżo po rozwodzie, nowy trend życia.... rozumiecie?nie to, co ja hłee)

Nie wiedziałam,że ze mną rozmawia się tylko o chorobie? A może to ja czegoś nie wiem?

Nie, to tylko oblany egzamin. Reszta znajomych jest przy mnie:) i Ci znajomi z neta też:)


To o czym porozmawiamy?:P

wtorek, 26 kwietnia 2011

...

Odpoczynek. Po czym właściwie? Po odpoczynku. Ludzie snują się dzisiaj leniwie. Ale myślą intensywnie. U Chustki aż wrze, dyskusja powstała. I dobrze. Część może nie doczytała, ale swoje wykrzyczeć trzeba. Jak na onecie:] Złośliwa jestem dzisiaj, może dlatego ,że się zachmurzyło.Wszystko można na pogodę zrzucić zawsze/

Byłam w ogrodzie dzisiaj i bawiłam się w ogrodnika , dumając nad słowami:
(…)”Myślę dużo o śmierci, a jednak żyję, uśmiecham się i cieszę, bardziej niż boję i rozpaczam”
Przycinałam zeschłe gałązki porzeczki (nieważne,że nie wiem,czy teraz można)i wyobrażałam sobie,że to ten gad i usuwam to,co zdążył zniszczyć. Nienawidzę go z całego serca./ Kurde, nastrój mi się udzielił /
"Mądry" Pan Krauze radził kiedyś w wywiadzie,żeby się z rakiem zaprzyjaźnić. Ja nie mam takiej ochoty. Z byle kim się nie zadaję.

Przynudzam. Idę spać.

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Święta CD..

Drugi dzień Świąt :) przez nocne pisanie z Aśką spałam jak zabita do ...późna :) Jeszcze nie zdążyłam się obudzić, a już następna porcja jedzenia przed oczami. Trudno, pomyślałam, jakoś przetrzymam. Potem kolejna porcja gości...pytam się Rodziny:Mam zakładać perukę? Żeby nie było ! :P
-Niee, sami swoi będą!
-OK..

Przyjechali, udają,że nie widzą. Nalałam sobie kieliszek wina swojej roboty (z ryżu - przepycha) , oczy z orbit wychodzą, ale cisza.
-O, to chyba dobrze się czujesz?- po kilku minutach.
-No , chyba tak, przecież nie umieram, wino dobrze działa na krwinki ( hehe)
- A tak, tak , masz rację, a włoski jak tam ?
-Jak widać ( tu już było wrr)

Po kilku minutach dyskusja Takiej Jednej,że ach, jak ją denerwują te kłopoty z włosami, że codziennie je myje, układa, najlepiej,chyba jak się na krótko obetnie...Ojej, cisza, patrzą na mnie. Zaczęłam się śmiać i wyszłam.

Generalnie Święta udane /// Mam fioła na punkcie włosów, wiem, ale ręce mi opadają, jak słyszę to wszystko. Mam naprawdę większe problemy! A jutro obcinam się znowu na zero. Ale dla mnie najważniejsze jest to,że jest wiosna.
A jak u Was święta?

niedziela, 24 kwietnia 2011

Święta Xeny:)

http://carismo.wrzuta.pl/audio/8iKet4JpUyA/hey_-_faza_delta

Uwielbiam tą piosenkę :)

Dzisiejszy dzień : większość przy stole , imieniny , toasty, rozmowy ...o chorobach. I wreszcie pytanie : jak się czujesz?
-super
-NO i super wyglądasz! (hehe) a włoski rosną, czy to Twoje ? (bardzo śmiszne, bo mam zajebistą perukę, a pyt o włosy nie wiem,czemu mnie śmieszy)
-nie, to peruka- wrrr
-ojeje- a wyglądają jak prawdziwe - hłe hłe
i siup toast w gębę.
I tak z 6 godzin.W międzyczasie gadka o tym, jak namnożyć sobie czerwonych krwinek (pytanie po co??? hmm, mnie bardziej hemoglobina interere)- otóż czerwone winko!!! Zapytałam tylko - butelkę dziennie?

sobota, 23 kwietnia 2011

Zmęczona

Zmęczona chodzę, zmęczona leżę. Cena szczęścia wiatru na chustce w czasie przejażdżki rowerowej to moje chroniczne wyczerpanie. Ale nie żałuję tej krótkiej chwili szczęśliwości. Przecież to samo życie. A w życiu piękne są tylko chwile. A odkąd zachorowałam doceniam je częściej... i czasem jeszcze wraca mi wiara w ludzi...
Koniec tych refleksji nad sobą :) robota czeka , podnoszę się więc powoli ...

Spać...ciągle spać..sen , słuszny lek /FAZA DELTA/ HEY

piątek, 22 kwietnia 2011

Świąteczne wariactwo//

Patrzę na ludzi oszołomionych w galopie na zakupach i kręcę głową w zdumieniu. Ja w tym roku bardzo odpuściłam, już nawet nie ze względów zdrowotnych tylko sensownych. Po co? To są 2 dni Najważniejszych Świąt w Roku , a nie kolejna majówka z piciem i grillowaniem (fe!! kiełbacha niezdrowa;P) To czas na puknięcie się w głowę i zastanowienie nad sobą, a nie liczenie potraw i bieganie w gorączce tropikalnej po sklepach . Wam życzę Spokoju i Radości ze swoich Bliskich. Sobie też:))

wtorek, 19 kwietnia 2011

Rower

Oszalałam z tym swoim rowerem, no ale nie mogę się powstrzymać:) wczoraj co prawda zdychałam okrutnie, serce nie nadąża za mną ;) no ale dziś znowu słońce świeciło dla mnie więc jakbym nie mogła skorzystać....Pojechałam "na miasto" , przejeżdżam obok znajomej znajomej i widzę jej szok w oczach: O Boshe, ONA MA RAKA I JEŹDZI NA rowerze! Kurwa , a co nie wolno? Mam leżeć o kroplówce i odjeżdżać?? Bez komentarza.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Moje miejsce

Słonko przepięknie się uśmiecha cały weekend.Wczoraj odpaliłam rower i pojechałammmm!!!:) było fantastycznie, wolność, wiatr hulał...no tzn nie hulał, bo nie miał po czym, ale chustka i kaptur plus okulary ciemne i muzyka w uszach:) miodzio!Czułam ,że żyję , czułam się, jakbym była znowu zdrowa i pełna sił! Tylko jak byłam zdrowa, to tego nie doceniałam. . . Dziś znajoma do mnie powiedziała,że mam używać życia. Używam. Jestem u siebie, mam świeże powietrze, pieska i dom. Nie potrzebuję wyjeżdżać. Może nad morze :) z Rodziną. Tu jestem szczęśliwa. Amen.:)

sobota, 16 kwietnia 2011

...do czasu , czyli samotność mocno ograniczona! Paradoks

.... wszystko było do czasu. W pewien spokojny piątek dołączyła ekscentryczna 80-tka nadużywająca...papierosów :) byłam w szoku, jak człowiek ciężko chory, w podeszłym (nie ukrywajmy) wieku popala po kątach papieroski w szpitalu . Podejrzenia na kogo padały? Na mnie. Z wrodzonym sobie taktem i urokiem osobistym poprosiłam pielęgniarki o prze(wy)niesienie TEJ PANI , udało się . Na niedługo. Potem była Arystokratka, która doprowadzała mnie do szału swoim głosem omdlewającym,kiedy rozmawiała z rodziną (która strasznie się o nią martwiła) i ożywionym,kiedy wspominała swoje bogate życie (lat 74) . Jedyny ratunek to słuchawki w uszy i muzyka na pełen regulator. Połknęłam mnóstwo książek i napisałam bardzo duuuużżżżżooooo smsów :) i wiem,że ten czas był mi dany na poukładanie wielu spraw. Swoich myśli. Dojrzałam wiele życzliwych mi osób, doceniłam wszystko,co mnie spotkało w życiu, uspokoiłam się i na pewno doceniłam swój dom i swoje zabawki :) I samotność nieograniczoną tylko w domu. Zatęskniłam za sobą samą w ciszy i spokoju. I to wszystko dzięki "wyjazdowi" . To jest właśnie ten paradoks.

piątek, 15 kwietnia 2011

Szpital (na peryferiach)

Pamiętam ten moment,kiedy M przywiózł mnie na miesięczny pobyt w szpitalu-dzień przed Walentynkami.Nie żebym była jakąś zwolenniczką tego "święta",które przecież jest codziennie; no ale taka symboliczna data...
Jak już sobie ruszył w drogę ( do domu jedziemy 3,5 h) siedziałam na łóżku i patrzyłam w ścianę. Byłam sama w pokoju,więc mogłam sobie na ten "luksus" pozwolić. Czułam,że jest mi coś ciężko , łzy gdzieś dusiły, czułam się jak mała dziewczynka , co zgubiła dłoń Mamy.
Ale uśmiechnięte twarze pielęgniarek i życzliwość ludzi TAM pracujących pozwoliły ochłonąć. Gorzej z dzieckiem, gdy czytałam Jej smsy do mnie ...:( telefony do domu to była masakra. Byłam sama tydzień w pokoju , co mi pozwoliło nieco się "przyzwyczaić" do rytmu szpitalnego życia. Do czasu..............

środa, 13 kwietnia 2011

Powrót

Trochę długo wracałam, ale jestem :)
Od miesiąca w domu ! Co za cudowne uczucie wrócić do swojego miejsca na ziemii, do swoich , do dziecka, do jakichśtam "obowiązków":) mam przykazane leżeć i pachnieć, ale chodzę i pachnę. Wróciłam równy miesiąc temu, a wydawało mi się,że wczoraj. Tamten miesiąc na radioterapii był hmm dosyć pouczający,jeżeli chodzi o przebywanie z ludźmi.Przytoczę kilka historii, a potem chyba zacznę zagłębiać się w ludzkiej psychice;) Ale najpierw uporządkuję  fakty.