(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

sobota, 29 marca 2014

374. karmelovo, cukierkovo



Co u Was słychać?
Ciekawi mnie, co robią moi czytacze, kiedy mnie nie ma :>

*

Wyszłam z domu, robię zdjęcia, uśmiecham się do słońca.
Codziennie każdy dzień jest inny.
Banalnie odkryłam to, wiem.

Odkrywajcie, jakie to ciekawe. Co dzień. Nawet, gdy wydaje się to nużące.
To nie jest nudne. To fascynujące.

*


A gdybyś tu przy mnie dziś był
Chociaż wiatr już tuli mnie
I usiadł byś na piasku gdzieś
Bo na trawie lubisz mniej
I całą noc do rana i w dzień
Opowiadał byś mi
Co u ciebie a u mnie nie
Karmelowa skóra Twoja
Porysował czas ramiona
Ocieramy się o siebie
Razem ze mną obok mnie
A gdyby tak oszukać czas
Rutynowy rzucić szlak
Na balkonie spać
Gdy noc ciepła jest
I trzymaj mnie za rękę gdy śpię
Spać po prawej lubię mniej
A gdy będzie źle nie puść mnie




Cudowne, prawda? ;)

Ściskam i czekam na wieści od Was <3
Ksena


PS> Nie zapomnijcie, że śpimy dzisiaj o godzinę krócej! :<


niedziela, 23 marca 2014

373. smile



Nie ma kakałaaaaa!!!

*

Śmiać się! ;)
Oglądałam kilka razy, żeby się popłakać ze śmiechu.
W końcu to Smile!

*

Ja uśmiecham się, zapomniałam o czeciej chemii, żyję z dnia na dzień - polecam serdecznie!

*

Dziękuję za czarowanie, jesteście nie-sa-mo-wi-ci !
Dajecie mi moc!

Ta moc mnie rozpiera, energia targa moimi rzadkimi włosami, jest kultowo i wesoło!
Ta obrzydliwa chemia daje mi takiego kopa, że mam podejrzenia, czy aby mi ktoś tam jakiegoś tajgera nie dolewa do kroplówki :D.
Moi Swoi nie nadążają za mną ...
(Dobra, nie jest do końca cukierkowo, jak za dużo mnie rozpiera szał, to potem muszę to odleżeć, ale ććśśś...)
Także nie martwcie się o mnie, trwam!

Następny wlew 1 kwietnia - to nie żart ;)
Tymczasem - znowu odpycham się nogami od monitora komputera.
I za kurzu wycieranie jeszcze dziękuję!
Ściskam mocno Was ♥
Ksena




wtorek, 11 marca 2014

372. czecia czy nie czecia??!!



Startuję ponownie na chemię jednak pełna obaw.
Mimo, iż czuję się dobrze fizycznie, to mam wątpliwość, co do swoich krwinek.
Wchodzą mi już do głowy. Pchają się i myśli robią się nieuczesane. I brzydkie. I smutne. I płakać się mnie chce wtedy. A MójMąż mi mówi, że jestem dzielna. Dzielna! Ja dzielna!?
Wiem jedno - nie mogę ulec słabości i całkiem zaniemóc, muszę codziennie mieć motywację, żeby podnieść się z łóżka i działać tyle, ile mogę zdziałać.
Nie jest to łatwe, ale naprawdę się STARAM.

*

Pomaga mi mój instynkt samoświadomości.
Wiem, jak może się skończyć grzebanie w brzydkich myślach, pokolorowanych na czarno.

Byłam z Młodą u pediatry, zapytał się mnie jak zwykle - jak się czuję, jak się mam. Ocenił jednym okiem, że wyglądam świetnie (co mi po tym ? ;)), po czym zapytał, dosłownie, ile to już  lat się "bujam" z TĄ chorobą. :)
We wrześniu będzie już 4 lata. Sama się ucieszyłam, że tyle dałam radę, stwierdzam więc, że będę ciągnąć ten sznurek życia, ile się da. Choć miewam nieraz wrażenie, że wyślizguje mi się z rąk, to jednak zawsze jakiś cud się zdarza. Liczę na to. Wiecie, jak strasznie? Jak dziecko na prezent na Gwiazdkę. :)

*

Czymać kciuki i czarować, czarować, czarować!
;)





środa, 5 marca 2014

371. Dzień Teściowej !



Przypominam wszystkim żonatym i mężatym , że dzisiaj jest co?

Dzień Teściowej!

Kwiaty w zęby i na kolanach do Teściowej!!! :)


*

Nie, nie oszalałam. 
Mam cudowną Teściową. Odkąd weszłam w progi mojej Rodziny, nazywam Ją Mamą.
I słusznie.
Bo mam szczęście.
Owszem, nie bywało kolorowo, jesteśmy tylko ludźmi.
Ale Ona jest moją Mamą. (Zastąpiła mi moją nieudaną wersję matki - kobiety, która mnie urodziła.)
Jak myślicie - kto się mną opiekuje, kiedy sufit mam na podłodze i odchodzę od zmysłów, bo jestem wrakiem człowieka? 
Kto podaje mi obiady i karmi resztę mojej Rodziny?
Kto mi pranie przynosi, sprząta, podnosi, przenosi i układa? No...kto?
Mama - Teściowa (nie używam tego zwrotu absolutnie).
Mama przejęła moje obowiązki do maximum. 
Nie jęczy z tego powodu, nie skarży się, a przecież z każdym rokiem się starzeje, sama choruje, a jednak opiekuje się synową, jak córką.
Bez Niej byłoby mi ciężko, nawet ciężej, niż ciężko. 
Nie słodzę, zaprawdę powiadam Wam - trafiłam w ciepłe, dobre i mądre dłonie. 
Za to Jej dziękuję jak i kiedy tylko mogę. 
Rozmawiamy serdecznie, czasami chichocząc, czasami chlipiąc w rękawy swoje nawzajem.
Martwi się, kiedy jest mi źle, każe się ciepło ubierać, jeść, brać leki, nie pozwala mi nic robić, co mnie czasami wkurza :), ale przecież wiem, że chce dla mnie jak najlepiej. 
Dziękuję Mamo - ♥♥♥

A Wasze Teściowe? Opowiedzcie .Pochwalcie się. pożalcie się...

Ja w międzyczasie poszukam swoich granulocytów, białych krwinek i innych szalonych współpracowników krwi i szpiku kostnego!
Gdzieś zgubili kontakt ze sobą i nie współpracują, pozbawiwszy mnie możliwości przyjęcia 3 dawki chemii...:/ 
Ja szukam, a Wy - napiszcie kilka słów, gdzie chcecie. 

Ściskam Was ciepło  ♥♥♥




niedziela, 2 marca 2014

370. przyjazne - ściółki


Natchnięta zostałam.
A każda pora jest dobra do pisania, najważniejsze przecież, aby być...

Zrobiłam rachunek sumienia.
Rozejrzałam się dookoła, zastanawiając się, czy nie za późno, czy aby w porę, czy aby na pewno.
Niepotrzebnie.
Oni czekali. Na znak życia, na rozmowę, na odwiedziny.
Cierpliwych mam Przyjaciół w tzw. "realu".
Oni rozumieją mnie bez słów, o czym cholernie dawno zapomniałam, zamykając się w swoim cierpieniu, samotności, snach, bólu.
Nie lubię być balastem, ale okazuje się, że jestem potrzebnym balastem.
Że fajnie jest zapomnieć o sraku, wspominając tysiące wspaniałych chwil wspólnie przeżytych.
Że niekoniecznie dobre jest zamykanie się w sobie, co prowadzi do depresji. No, ale widać było mi to pisane.
Dojrzewanie. Uporządkowanie Myśli. Słów. Ochoty.
Spędziłam cudowny tydzień  na rozmowach przy kawie, na plotkach o szefach, problemach nie-moich na szczęście, książkach, muzyce, dupie Maryni (wszelkie Marynie przepraszam), przytulaniu i uśmiechaniu.
Odpoczywanie po tym wszystkim było i tak wspaniałe.


Dziękuję Junkie za inspirację i odwagę do podzielenia się z Wami moimi myślami.

Dziękuję moim Przyjaciołom za czas mi poświęcony. Za każdy mail, sms i telefon.

Dziękuję Wam - Czytaczom - znajomym, nieznajomym,  za codzienną porcję maili, które mnie cieszą.

Życzę wspaniałej niedzieli, przeżyjcie ją tak, jak lubicie. Wyjdźcie za mnie na spacer i pomyślcie o mnie chwilę. To mi daje MOC.
Bądźcie dobrzy dla siebie i dla każdej osoby, którą napotkacie.
Amen :).

*

Dzisiaj i jutro szykuję się psychicznie na trzecią chemię, w związku z tym mogę chwilowo zamilknąć na amen :> proszę Was jak zwykle o ciepłe myśli, cobym przetrwała i nie uciekła z krzykiem. Dziękuję za uwagę i zostawiam Was z cudownym kawałkiem :



♥♥♥