(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

wtorek, 31 grudnia 2013

362. Ostatni wpis...



... w tym roku :)

Ciężki rok. Ale nie żałuję ani jednej chwili.

Wiele się nauczyłam, zrozumiałam, dotknęłam, przeżyłam, poznałam, zobaczyłam, przeczytałam, obejrzałam, napisałam, spróbowałam...

Każda chwila była czymś naszpikowana. Nie zawsze słodkim i dobrym, ale to wzmacnia.

Życzę Wam wiele nafaszerowanych Miłością i przytulaniem chwil.
           Zrozumienia. Innych i Siebie.
           Dążenia do realizacji marzeń.
            :)

*

PET za mną.
Wyniki przede mną. To od nich zacznie się kolejny, pełen emocji ;) ROK.





<3







piątek, 20 grudnia 2013

361. Bogata w krew...



...wróciłam.
Wzmocniona na chwilę.

*

Przestałam czytać.
Książki.
Zabrałam do szpitala ze sobą Dorotę Warakomską, ale ni cholery na żadnej linijce skupić się nie szło.
Byłam mimowolnym słuchaczem rozmów 4 pozostałych pań w sali.
One były na początku leczenia ( z jednym wyjątkiem), więc rozmawiały o chemii (brr) i swoich z nią przejściach związanych. (brr)
Na mnie podejrzliwie patrzyły, gdy tylko weszłam do sali.
Jak to tak? Włosy swoje własne, powabna i piękna, uśmiechnięta i wymalowana lala (smokie eyes - na nic więcej nie mam siły).
No niestety - nie wyglądam na chorą, gdy się porządnie przyłożę !
Nie szuram kapciami, wsparta wieszakiem z kroplówką i nie mam szarej twarzy z napisem : och, jak cierpię, mam raka, mam raka, ochhhhh, chlip, bęc.....
Na oddziale chemioterapii widuje się blade kobiety w chustkach na głowach i mężczyzn z łysą głową wiecznie chodzącymi po korytarzu lub na papierosa (faceci są bardziej aktywni ;), a babki więcej rozmawiają w salach).
Kiedy więc wyjaśniłam powody swojego pobytu w szpitalu panie jakby odetchnęły. Chyba z ulgą ;).
Nie byłam aktywną pacjentką, gdyż gdy tylko moje ciało wywąchało łóżko - od razu kazało mi się położyć (po to przecież są łóżka) i zasnąć.
Pielęgniarka o 6 rano mocno potrząsała mną, ponieważ przestraszyła się, że zeszłam.
Tak spałam.

Po Nowym Roku Kopernik łódzki fundnie mi PETa.
Już się cieszę na atrakcje z tym związane.

*

Pewnie już się nie zobaczymy do Świąt, gdyż wbrew pozorom i literom siły mi opadły i wrażenia po przetoczeniu mam jak po chemii, życzę więc Wam tego, czego chcecie. Jedni chcą spokoju, inni imprez do rana, więc co tylko pragniecie - niech Wam się spełni. A zdrowia życzę każdemu, każdemu bez wyjątku. Bawcie się dobrze w gronie rodzinnym i nie siedźcie przy komputerach, ani laptopach, tabletach i komórkach! :)












poniedziałek, 16 grudnia 2013

360. zmierzch przed świtem



Piżama różowa w białe kropki
spakowana. (idiotyczna, ale poprawia mi humor)
Kapcie i kilka drobiazgów też.

Idę poleżeć w miejscu pełnym "magii".
Tak mi się "nudzi" przed świętami...więc
postanowiłam zabawić się w wampira.



Trzymajcie kciuki, szpital przed świętami to chyba jednak nie jest dobry pomysł...

... idę, a nawet jadę na przetoczenie kilku kropel krwi.
:)


*


Będę podglądać! ;)






środa, 11 grudnia 2013

359. unplugged





Pozdrawiam ze Szwecji, w "Millenium" orkan Xawery już nie szaleje, ale dzieją się inne, "gorsze" rzeczy...

*

Swoją drogą ów orkan, który nas przeleciał, był niezłą wymówką, żeby się wyłączyć i zapalić świece.
(Minusem było tylko to, że grzejniki nie chciały grzać bez prądu, w związku z czym, ku rozpaczy rodziny - więcej spałam...)

*

Wypłukałam ostatnio wszelkie instytucje z pieniędzy, które są dla mnie zbierane.
Kilka zastrzyków, kilka tysięcy za jeden.
Phi.
Pieniądze z 1% , które tak pięknie się prezentowały kwotą powyżej 10000 zł - pooooszłyyyy!
Ratunek widzę jeszcze przy Zbiórce dla mnie, pamiętacie?


Komitet organizacyjny zbiórki publicznej na rzecz leczenia Magdaleny Markiewicz
„Pomóż Magdzie”
PKO BP nr 42 1020 1169 0000 8402 0191 2260

(Zezwolenie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji: Decyzja nr 16/2013)


...:(

Chwilowo się uratowałam, ale już na horyzoncie widzę, że Hb znowu zjeżdża w dół, kusi kolejnym przetoczeniem krwi i następnymi zastrzykami.
Czerwone i białe krwinki - taś taś, chodźcie do mnie! Hb - wróć!
Albo może zawołać cip cip?

*

Gdzieś tam z oddali słyszę w radio, tivi itp, że zbliżają się święta.
Szczerze pisząc - marzę o tym, żeby ich w tym roku nie było chyba...
Głupio tak na leżąco przeżywać świąteczny czas z bliskimi ze łzami w oczach.
Głupio mi, że w niczym nie pomogę, wręcz będę niczym wojowniczy żółw tym razem, leżący płasko lub na boku, gdzie się tylko da ;)
Jedyną radość daje mi sprawianie moim ukochanym drobnych prezentów, które są już schowane głęboko w szafie.
Na pytanie - co ja bym chciała dostać od Mikołaja - odwracam wzrok i szepcę pod chlipiącym nosem, że tego, co ja chcę - nikt mi nie da, nie sprzeda, nie ofiaruje, nie załatwi.

Nie potrzebuję nowych ciuchów, bo po co?
Na brak perfum i kosmetyków nie narzekam.
Książek nie mam już gdzie układać.
Biżuterii nie (z)noszę.
Czekoladek unikam jak ognia.(chlip!)
Płyty wysypują się z szafki i spadają na głowę.
Kwiaty doniczkowe usychają w mojej obecności.
Z alkoholi preferuję wodę mineralną ;).
Porażka.
Sama jestem przerażona swoją listą :D

Święty spokój jest dla mnie bezcenny. Rodzina najważniejsza. Wtulanie się i wdychanie ich zapachu - to najcenniejsze i najważniejsze, czego mi potrzeba.
Uwielbiam, gdy "obsiadają" mnie na kanapie, głaszczą po głowie i łapkach, całują jedno przez drugie, robiąc zawody, kto pierwszy mnie obślini :)
Tego zawsze mi będzie brakować.
Tego ciągle mi mało.
Tego Wam życzę, nie tylko z okazji Świąt...

*

Wracam na kanapę. Czeka na mnie trzeci tom "Millenium", herbata, koc z poduszką.
A potem czekanie na powrót Moich Swoich :)
Macham do Was łapką, przesyłam całusy i ... będę Was podglądać!
Ściskam!

<3