(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

środa, 26 czerwca 2013

335. od obserwacji do dzieła



Macie w oknach rolety?
Zasłony?
Żaluzje?
Firanki ręcznie zdobione, tiulowe, muślinowe?
Zapięte/odpięte/z frędzlami?
Zasłaniacie okna na noc?
Mieszkacie na parterze czy na piętrze?
Śpicie przy otwartych czy zamkniętych oknach?
Co ciekawego macie za oknem?
Wyglądacie czasem przez okno, żeby podejrzeć, czy sąsiad wraca trzeźwy do domu? :D

Mam 4 okna. We wszystkich rolety. W dwóch firanki.
Zawsze zasłaniam okna, jak tylko robi się ciemno,
gdyż mieszkam na parterze.
Śpię przy zamkniętym oknie zimą, ale zawsze wietrzę w dzień całe mieszkanie.
Za oknem mam ulicę z jednej strony, a z drugiej podwórko latem zielone, zimą szare.
Gdy zasłonię rolety to już nikogo nie podejrzę. (m.in pijanego sąsiada :D)

Uwielbiam swoje zasłonięte okna. Tajemnice skrywane za zasłoną rolety, ciepło domu, do którego nie ma dostępu nikt obcy. Często podglądam swoje okna od zewnątrz, podziwiając cień nowej firanki :D.
Jeżdżąc często w stronę Warszawy/Wieliszewa jako pasażer obserwuję okna.
Przystrojone, ale i zaniedbane.
Zasłonięte, ale i szeroko otwarte, brudne.
Do tego dochodzi obserwacja ogródków, trawników, tarasów.
Coraz więcej jest tych zadbanych, przemyślanych, urządzonych niedrogo, ale z całym bogactwem flory.

U mnie pojawił się taki krajobraz przed domem.
MM zabawił się w ogrodnika i specjalnie dla mnie posadził kilka cudownych krzaczków i kwiatków.
Cieszy oko :)
Jak tylko przestanie padać, zabawię się w fotografa i uwiecznię dzieło MM na kartach blogasia.
A tymczasem...
czas na taniec ze smokami na kanapie :>
Życzę Wam również dobrej zabawy w Waszych ogródkach, bo po statystykach patrząc, to większość spędza czas na świeżym powietrzu. :)
I bardzo dobrze ! ♥



sobota, 22 czerwca 2013

334. pierwszy zastrzyk xgevy...


... mam za sobą.

Uznaję za wielki plus to, iż nie zdycham po nim, bynajmniej na razie.
Cieszy mnie to, podobnie jak upał, który mnie rozebrał do krótkich spodenek.
(A spodenki z tyłka lecą!
Podciągam je niczym młodsza siostra w ciuchach po starszej.)


Wznoszę toast zimną wodą mineralną z dodatkiem wapnia i życzę Wam chłodu, jeśli Wam za gorąco.
Jestem w stanie to zrozumieć.
Mnie jest dobrze.
Wyprzedziłam dziś ból - takie krótkie to słowo, a tak długo potrafi obrzydzać dzień/noc.


Czas na "Taniec ze Smokami" :)






środa, 19 czerwca 2013

333. zęby



Czasami zdarza mi się pójść do dentysty.
Nie lubię.
Ale kto lubi? :>

Sprawa pilna, bo wiadomo, czekałam na ostatnią chwilę.
Wgramoliłam się z trudem na drugie piętro.
(leżenie nie służy, wiem).
Weszłam do gabinetu, przywitałam się z panią Doktor.
Szmery bajery, chodzi po gabinecie, włącza różne przyrządy, a w mojej głowie jedna tylko myśl:
- umyj ręce!
Nie widziałyśmy się dawno, więc rozmawiamy.
- umyj ręce!
Titu titu, pogoda, choroby, plany.
- umyj ręce! 
Tak się przyczepiła ta jedna myśl, że kompletnie zgłupiałam.
Patrzyłam na nią okiem sępa, myśląc w kółko:
- umyj ręce!

Okazało się, że myła, gdy weszła do gabinetu. (Tego momentu nie zarejestrowałam.) Pachniały mydłem.
Wygłupiłabym się, gdybym ją spytała?
Wiecie, co czułam, gdy się do mnie zbliżała?
Czujecie tą głupią niepewność?
A gdyby jednak nie umyła rąk?


*

Zupełnie nie przeszkadzają mi upały. Czuję radosne ciepło, które rozchodzi się przyjemnie po ciele, powodując czasem senność. Z zasadzie nie czasem, ale codziennie :)
Krótka drzemka w ciągu dnia po prostu musi być.

Dobry Anioł - Panistarsza przysłała mi Exgeve.
Będę jutro wstrzyknięta nowym lekiem.
Czuję powiew nadziei, czuję jej zapach, dotyk niczym jedwab.
Wyobrażam sobie, jak cała armia wkracza z tarczami i włóczniami (za dużo Gry o Tron?) i z krzykiem ubija (s)raka.
A on syczy, kuli ogon i znika.
Uwalniając mnie od brzemia życia z nim.

Ale by było lekko...



sobota, 15 czerwca 2013

332. ciepło-zimno



Teoretycznie jest ciepło. Słońce świeci, temp. wzrasta, ptaszki śpiewają itede.
Praktycznie to mnie jest zimno.
Wiszą mi zdumione spojrzenia porozbieranych z gorąca ludzi.




Ciepła mi dodają dobrzy ludzie.
Są niczym ciepły koc na ramionach, gdy śpię.
I jak gorąca herbata z miodem (!), podawana z troską przez "obcych" ludzi.

(S)rak ma się dobrze.
Skupił się na wyjadaniu odcinka lędźwiowego.
My skupiamy się na zmianie leku.
Przerywamy chwilowo występy z zometą na rzecz exgewy.
Oczywiście - jest to lek jaki? - nie-re-fun-do-wa-ny!

Mogłabym tu zapodać inne epiteto - przymiotniki.
Zachowam je jednak dla siebie.
I idę pod kocyk, bo zimno i złe myśli mnie ogarniają ;>






niedziela, 9 czerwca 2013

331. dzień kiszonej kapusty





Uwielbiam te kawałek.

Przechodzą mnie dreszcze i proszę o jeszcze :>

Repeat. Repeat. Och!


*

Dziś jest dla mnie dzień kiszonej kapusty!

Silny popęd do niej tłumaczę tak :



Najbogatszym chyba źródłem witamin z grupy B, witamin C i K oraz potasu, wapnia, żelaza i błonnika jest kiszona kapusta. To prawdziwa bomba witaminowa. Sok z kiszonej kapusty dostarcza organizmowi nie tylko cennych witamin, przez co wspomaga naszą odporność, ale także łagodzi kaszel, wzmaga apetyt i pobudza soki trawienne.

W soku z kiszonej kapusty znajdziemy znaczną ilość witaminy B12 - potrzebnej do zachowania świeżości umysłu, dobrego nastroju, odporności na stres, dobrego funkcjonowania mózgu i nerwów, wchłaniania żelaza, budowy czerwonych ciałek krwi, do wzrostu komórek i budowy tkanki kostnej. Jest też bogatym źródłem pridoksyny (witaminy B6), bez której nie może odbywać się przemiana białek. W kwaszonej kapuście znajdziemy też niacynę (witaminę PP), ważną do pozyskiwania energii komórek, ogólnej przemiany materii, zapewnienia dobrego nastroju oraz dużą ilość kwasu pantotenowego (witamina B6). To także solidna dawka witaminy C (układ odpornościowy i produkcja hormonów), potasu (działanie moczopędne i odkwaszające), żelaza (procesy krwiotwórcze), magnezu (siła mięśni i serca) i cynku (tkanka łączna, wydolność umysłowa).

Picie bogatego w witaminy soku z kiszonej kapusty poprawia odporność organizmu oraz oddziaływuje leczniczo na wątrobę, śledzionę, pęcherzyk żółciowy, żylaki odbytu, reumatyzm, gościec i arteriosklerozę. Zawarte w kapuście duże ilości witamin z grupy B mają właściwości dotleniające, łagodzą także działanie alkoholu

Dietetycy podkreślają, że kuracja sokiem z kiszonej kapusty doskonale oczyszcza organizm. W tym celu należy pić pół szklanki soku trzy razy dziennie. Rano dobrze jest wypić sok na czczo, a wieczorem pół godziny po kolacji. Co ważne - 100 mililitrów soku to tylko 12 kalorii. 

 źródło : www.zdrowie.senior.pl


Życzę sex&fire na wszystkie wieczory, zamiast tulipana i ekranu monitora... ♥

Wznoście toast kiszoną kapustą,
niech wypełni Wasze pustki.
Żebyście potem nie potrzebowali
chustki.

(to nie o TĄ Chustkę mi chodzi, żeby było jasne)






 

środa, 5 czerwca 2013

330. zimnomi



Od patrzenia na termometr za oknem jest mi chłodno i zimno nawet.
Wybawieniem jest koc i gorąca herbata.
I to, że nic nie muszę.
Wolność to się nazywa.
Szkoda tylko, że w pakiecie jest (s)rak.

Zupełnie zatraciłam się w "Grze o tron".
Wciągnęłam MM.
Zaczęliśmy oglądać serial - już z nami drugi sezon, na szczęście i tak jestem do "przodu" z książką, bo smakuję czwarty tom. Głęboko, bez tchu, dniami i nocami.
Oszalałam, wiem. :>

Na wynik rezonansu czekam.
Badanie było kosmiczne po prostu.
Kto z Was przeżył to badanko?
Moje trwało długo, całe dwie godziny, w końcu to trzy odcinki kręgosłupa były.
Gdy wygramoliłam się z maszyny zgięta w pół,
pani technik mnie pochwaliła.
Że wytrzymałam, mimo takiej ciężkiej przypadłości.
Jeszcze się Jej taki pacjent nie trafił jak ja.
Tak.
Ja jestem przypadek szczególny ze znacznym stopniem niepełnosprawności ;).
Czyli jestem niepełnosprytna.

Wracam do swojej kolorowej, fantastycznej nie-rzeczywistości Georga R.R.Martina.
Dla Was zostawiam to :