*
O n i - wszyscy święci, zmarli - nie obrażą się na mnie, jeśli im dziś obowiązkowo nie zapalę znicza.
O n i - wiedzą, że myślę o nich cały rok.
Posiedzę w domu, przy mężu, wypatrując uśmiechu na niebie od n i c h .
Mąż się zepsuł.
A w ogóle to jutro jest Święto Zmarłych.
A dziś i zawsze można by pomyśleć o nich...
...
Oj nie obraza sie, na pewno, ja od 15 lat nie zapalam tego dnia, nie odwiedzam, bo nie moge i jakos leci. Teraz mi sie udalo w lykend pozapalac i fajnie.
OdpowiedzUsuńPiekny ten wywiad z pania psycholog. Pamietam ze jako dziecko duzo przebywalam na wsi, tam jak ktos chorowal terminalnie to byl w domu, rodzina sie nim zajmowala, wpadali sasiedzi, a jak umieral, to w domu czuwala cala wies, pocieszala rodzine, pomagala. To co wtedy bylo NORMALNE teraz wymaga tlumaczenia i wyjasniania.
Dla mnie TEN wywiad jest czymś tak oczywistym, że aż sama się zszokowałam. Blogosfera uczy! Zorka i Chustka dają nauki. Jestem do pewnych rzeczy przyzwyczajona, przynajmniej teoretycznie, a teraz przygotowuję swoich bliskich. Po lekcji z Chustką i tak dużo wiedzą. Ech...
UsuńLecę ratować Męża. Przebijać się przez korki w posszukiwaniu apteki ....
<3
No to maz prawdziwie popsuty. Przytulanie pomaga zawsze. Tul i kolysz. Chyba chlopak zyje w stresie, jesli choruje w dni wolne...
UsuńSwieta racja, oczywistosc wywiadu szokujaca.
♥♥♥;)
Zdrówka dla męża i
OdpowiedzUsuńCiebie.
Niestety my wszyscy biegniemy, nie wiadomo gdzie, przez to traci się umiejętność zauważania i nazwania.
Ja też pamiętam, te zwyczaje ze wsi, zresztą jak umierała moja babcia wcale nie tak dawno, to obie z matką i resztą bliskich czuwaliśmy.
I ciesze się że umarła w domu.
Wiem, że tego własnie chciała.
Pozdrawiam!
Właśnie - biegniemy - tylko po co?
UsuńJa też bym wolała umrzeć w domu, "patetycznie" dodam - wśród bliskich .
Ścisk!
Koniecznie napraw męża, mam nadzieję, ze to nic poważnego i długo popsuty nie będzie. Ja w ogóle nie lubię, kiedy ktoś w moim otoczeniu choruje i strasznie jest mi z tym źle.
OdpowiedzUsuńZ utęsknieniem czekam na tabletkę życia...
pozdrawiam Was ciepło
Mój Synek zmarł w domu, otoczony miłością i troskliwie zaopiekowany.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że został mu oszczędzony ten strach najgorszy ze wszystkich - strach przed Wielką Niewiadomą.
Teraz myslę, że dobrze się stało, że nie oddałam Go do szpitala, by umierał w plątaninie rur i drutów...
:(
Urszula współczuję.
UsuńNic więcej nie umiem napisać.
Przepraszam.
...
Wiem, ze dane mi było przeżyć to, co najgorsze.
UsuńCzy jest w tym jakiś sens?
Próbuję wierzyć, że tak...
Urszulo :*. Słów brak.
UsuńMy też dzisiaj z Mężem nad Mężem zamiast na cmentarz pojechaliśmy do lasu. Tam bliżej... I C H.
OdpowiedzUsuńRatuj Męża...
I grzejcie się razem - cieplutko, w domowym azylu.
Pozdrawiamy :*
Wiem , czytałam ;>
UsuńDzień dobry Kseno. Czytam od dłuższego czasu i tak sobie pomyślałam że to tak nieładnie po kryjomu więc się ujawniam :). I na wstępie powiem Wam dowcip - mam dziś urodziny... Hehe - niezły dzień sobie wybrałam co? Ale przynajmniej zawsze mam wolne i dużo świeczek wokół :). Nieodzownie urodziny kojarzą mi się z cmentarzem... Na dodatek w dzieciństwie 2-3 razy do roku jeździłam z mą rodzicielką sprzątać groby a że same - ojciec marynarz - groby duże to zajmowało nam to cały dzień. Brałyśmy ze sobą w związku z tym jedzenie. I teraz jak tylko przekroczę bramę cmentarza robię się głodna... Jak pies Pawłowa mam no. :)
OdpowiedzUsuńPS Kseno, wojowniczko. Mam nadzieję ze wiesz jak zuch z Ciebie dziołcha jest? Ściskam w pasie.
Justa - wszystkiego najlepszego ! Data wyjątkowa, przyznaję, łatwa do zapamiętania.
UsuńCzęste jest zjawisko kojarzenia miejsc z jedzeniem, zapachem, itp.
Fajnie, że się odezwałaś :>
Dziękuję za życzenia :). Rodzina zawsze nad grobami mi je składa :). A data zapada w pamięć - fakt.
UsuńDobrze że mąż naprawiony - mój przy 37,5 na termometrze chce się żegnać więc wiem w czym rzecz.
A jutro będzie dobrze. Bo być musi. Dobrej nocy.
To rzeczywiscie hard core urodziny pierwszego listopada!
UsuńPozdrawiam Justa, Lucha juz ma kontakt, jakby co :*
Rybenko - @ poszedł. Wiesz - mama w dzieciństwie mnie pocieszała że to taki wyjątkowy dzień - wszyscy święci się mną opiekują podobno... Pomagało średnio hehe :). Za to każdy się cieszy jak podaję datę urodzin. Znicz od koleżanki zamiast świeczki też ogólną radość w szkole wzbudził :).
UsuńKseno - kciukaski chujaski trzymane są.
Posiedzisz trochę i przy mężu i na pewno się naprawi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie Kseno serdecznie i ciepło, siedząc przy kaloryferze:)
Zdrowia mężowi, a Tobie optymizmu!
OdpowiedzUsuńUprzejmie donoszę, iż Mąż naprawiony.
OdpowiedzUsuńPowiem tak : Łatwo nie było, gdyż faceci są gorsi , niż dzieci, alem dała radę.
Teraz idę zająć się sobą, wcześnie idę spać, rano mejkap i po wyniki.
Ściskam Was .
Spokojnej nocy i dobrych wieści jutro.
UsuńMagdunia daj jutro znać co i jak. Śpij słodko, buziaki, ściskam.
OdpowiedzUsuńJa też ściskam:***
OdpowiedzUsuńI też się letko popsułam - cukierkami kupionymi pod cmentarzem, czujesz?
P.S. Czekam na COŚ.
Z czego będzie inne COŚ.
Trybisz Waćpani?:)
Trochę potrwa, ale... na pewno będzie:)))
Dam znać.
Będziemy w kontakcie!
:***
Trybię , dlatego nic się nie odzywam :*
UsuńSpecjalnie, specjalnie , trybisz ? :*
Alem widze, że nic to nie da :D
Ściskam!!! <3
ładuj moc, ładuj
OdpowiedzUsuńno i w ogóle to raczej jutro więcej się łapie na swoją uroczystość, nie dziś :P
OdpowiedzUsuńtak jak bóg jest wszędzie, tak myśleć też wystarczy w różnych miejscach.
spokojnej nocki.
Ty wszystko i wszystkich naprawiasz, dasz radę:)
OdpowiedzUsuńKocham Cię... całym moim dalekim sercem;*
Kseniu, ja wiem, że wczoraj był trudny dzień, ale dziś od rana takie piękne słońce...Głowa do góry, ślę pozytywne, ciepłe myśli.
OdpowiedzUsuńPojechałam wczoraj na cmentarz, wiem zarzekałam się, i wiecie co...sprzedawali tam watę cukrową i leciała piosenka z mistrzostw w piłce, dziwne dla mnie to.....poszłam dalej tłumacząc dziecku, że po wacie cukrowej chce się pić, a napojów nie sprzedają, piosenka w głowie mi szumiała dalej. Masakra.
OdpowiedzUsuńbo śmierć to też biznes.
Usuńniestety
nie wierzę! :O
Usuńale widząc relację z cmentarza bródnowskiego - szok!