(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)
O mnie
- Ksena
- Łódzkie
- Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl
niedziela, 20 stycznia 2013
290. ściana
Pojęcie powszechnie znane - ściana (być pod, przebijać, mówić do).
Sytuacje nielubiane - ściana (odgradzająca ludzi).
Chodzenie po ścianach - pojęcie (bez)względne.
Zwiększono mi dawkę plasterków z 25 na 50.
Odczułam to "byciem na haju", czyli chodzeniem po ścianach.
Dosłownie.
Mdłości, zawroty głowy i wirujące ściany - czuję się jak na karuzeli,
której odkąd pamiętam -
nienawidzę.
Taka oto sobota była.
Ot, takie tam bycie w niebycie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ojjj jak mnie zaklejali plasterkami durgoesic to też chodziłam po ścianach, ba! wydawało mi się nawet że po suficie chodzę. Ale tylko w pierwsze dni i przy zwiększaniu dawki miałam takie fazy. A po dożylnej morfinie to już całkiem odlot. Biedna Moja Mamunia jak się wystraszyła, gdy pytając mnie co będę jadła na śniadania, otrzymała odpowiedz: " i po co kobieto ten prąd do lasu niesiesz" ;]
OdpowiedzUsuńAle szybko się przyzwyczaiłam i skończyło się bycie na haju.
Trzymaj się moja Ksenciu Kochana! Myślę o Tobie często, bardzo cieplutko!
Dziś nie pierwszam,trzeba bedzie jakoś to uniesc..
OdpowiedzUsuńRaz tylko byłam na haju, nei wiedziałam że lekarz przepisał mi na ból nogi tabletki z wkładką. Boszszsz
Oby uczucie tego chodzenia po scianach opuściło ciem
Kiedy następny wlew?
Nie wiem jak Cię pocieszyć, Kseniu. Obyś się szybko przyzwyczaiła do tych plasterków. Milszej niedzieli!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie. Życzę lepszego samopoczucia.
OdpowiedzUsuńA ja Ci życzę Koteczku, abyś nie potrzebowała tych plasterków jak najszybciej.Przytulam<3
OdpowiedzUsuńA nie było opcji ale przejść stopniowo na większą dawkę aby zniwelować skutki uboczne poprzez wolniejsze dozowanie większej dawki tzn np z 25 przejść na 30 czy 35 i tak do 50-tki?
OdpowiedzUsuńCzy nie ma takiej możliwości bo plastry są co 25 dostępne tylko?
Można ciąć dawki na pół , ćwiartki itp. są co 25
UsuńDoktorek chyba o tym zapomniał :>
Ksenuś, mam nadzieję, że dzisiaj już jest lepiej. moc ciepłych myśli Ci ślę ♥
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że ja na słowo ściana się uśmiecham, bo to Pink Floydzi. Ściany mają jednak różne oblicza i życzę Ci byś nie była blada jak ściana i nie wspinała się po niej. Rzuć tym bólem o ścianę, niech się rozbije!
OdpowiedzUsuńBól ma zawsze swoją przyczynę. A może należałoby ją znaleźć ?
OdpowiedzUsuńDzisiaj jesteś moją Chustką....
OdpowiedzUsuńwiem....jesteś tam.... jakieś 2000 km stąd.... nie znamy się..... ale odwiedzam Cię, codziennie....nawet poza godzinami odwiedzin!
OdpowiedzUsuńMagda,
OdpowiedzUsuńJakis czas pracowalam w Instytucie Leczenia Medycyna Naturalna w Niemczech,gdzie mieszkam.Mielismy glownie pacjentow z nowotworem,wyslanych przez lekarzy do domu,aby uporzadkowali swoje sprawy i zatrosczyli sie o miejsce na cmentarzu.Wielu przychodzilo ponad 10,15 lat tylko na kontrole,po wyleczeniu calkowitym lub zaleczeniu. Nie ma jednej cudownej metody,to zawsze kombinacja wielu roznych,niezaleznych od grubosci portfela,ale dyscypliny i cierpliwosci.Jesli chcialabys kilka dokladniejszych informacji,podaje moj e-mail: kornati2012@gmail.com
Pozdrawiam i wspolczuje,tez nienawidze karuzeli....
Mam nadzieję Ksena, że skorzystasz z pomocy powyżej. Bądź pierwszą która się odważy zerwać z tym niekończącym się "leczeniem"....
UsuńSkorzystam :> dziękuję
UsuńMagda, ostatnio odwiedziła mnie znajoma, Polka, onkolożka, pracująca w Niemczech... opowiedziałam jej o znajomym, mieszkającym właśnie w Niemczech.... powiedziała...'bądź spokojna, tu większość pacjentów wychodzi już na zawsze do domu, rak jest tutaj już rozwiązywalny'...... to mnie uspokoiło.... może waerto spróbować....?
OdpowiedzUsuńCzemu od razu na 50???? Przecież można dokleić mniejszą dawkę, by efekt był płynny. Przerabialiśmy to z Tatą, a miał naprawdę świetną Panią doktor od ustawienia leczenia p/ bólowego. Madziu, podpytaj o mniejsze plastry dodatkowe na doklejanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa już to wiem, mój doktorek chyba nie zatrybił, nic to, najważniejsze, że mam się lepiej :*
Usuńserduchem powalam ścianę w zamian przyciągam mur miłości
OdpowiedzUsuńtrzymaj się maleńka
trzymaj się kochana :)
OdpowiedzUsuńMagdulińska a ja się martwię tym co przeczytałam.
OdpowiedzUsuń