- Czy słyszałaś o wadze przebaczenia w leczeniu raka ? - zapytała mnie pielęgniarka przygotowując się do założenia wenflonu w moją lewą rękę.
- Słyszałaś - syczę przez zęby - przerabiam to odkąd zachorowałam .
- Kiedy wybaczysz, zaczniesz zdrowieć - puściła do mnie oko.
- ?? - wybałuszam oczy na nią - jakie to kurwa proste - ot, tak wybaczyć.
Mam komu wybaczać, niestety.
Niestety nie mam zamiaru.
Bynajmniej nie jestem na to gotowa.
Wiem z teorii, że to pomaga. Co z tego.
Urażona duma puka mnie w ramię i krzyczy : nigdy w życiu !
- Coś musiałaś spieprzyć w poprzednim wcieleniu, że zachorowałaś - kręci głową moja pielęgniarka podkręcając kroplówkę.
- Ciekawe, co - aż podskakuję na krześle. - nigdy się nad tym nie zastanawiałam, czy kiedyś było inne życie, nie czułam obowiązku, żeby się takimi rzeczami zajmować.
- Mało tego, sama sobie rodziców wybrałaś - pielęgniarka rozkręciła się z tymi rewelacjami, jak Boga kocham !
- Chyba oszalałaś Kobieto - warczę. W życiu bym sobie takich rodziców nie wybrała!
- Tak tak - kiwa głową, a moja podświadomość warczy jak pies z najeżonym grzbietem - mało tego, Twoja córka też sobie Ciebie wybrała za matkę!
Wypuszczam powietrze. Zastrzeliła mnie. Muszę pomyśleć.
Zasypiając w domu już na kanapie, ustrzeliła mnie tylko jedna zgodność z jej teoriami.
Muszę wybaczyć, inaczej będę się dręczyć i denerwować , a jest to niewskazane. Każdy gniew zabiera mi energię do walki i choroba się rozprzestrzenia. Mam winić te kilka osób za moje zdrowie?
Proste to przecież. Zrzucić na kogoś odpowiedzialność. Nie, obarczyć kogoś , czyjeś sumienie. Niech każdy zajmie się sobą. Zło powraca. Każdy sam za swoje czyny odpowiada, a ja nie jestem od sądzenia.
Magda, głębokie wdechy trzy i piszemy listy do tych, którzy mnie zranili.
Listy, które nigdy nie będą wysłane, a które pomogą mi zrzucić balast.
Na uspokojenie piękny Eros, książka i weekendowy zapach odpoczynku po zomecie :>
Eros nie chce mnie opuścić, książka trzyma przy życiu z zapartym tchem, a na wyniki czekam.
Miłego łykendu :>
♥
Czy zdążę. Napierwsze?
OdpowiedzUsuńZdążyłam
UsuńRacja jest że złe emocje pożerają dobrą energię
Ale nie można demonizowac
Ja jestem pogodzona z ludźmi, nawet z teściową ostatnio dobrze żyję
I co to zmienia?
Jesteś extra synową ? :P
Usuńwarto, warto :P
Oczywiście uważam że jestem najlepszą synową na świecie ale teściowa jak to 99% teściowych raczej słaba :P
UsuńLudzie mnie czasem wkurzają
Ale chyba nie umiem chować urazy
Ale myślę i myślę i chyba jednak swoje za pazurami mam
Pracuje od dziś zatem nad poprawom:)))
Kurza dupa!!! Już wiem, gdzie się podziały moje szanse na wygranie w lotto!! Trafiłam te 0,1 % - dwie doskonałe i kochane teściowe...
UsuńDWIE???
Usuńto Ty raczej graj w tego totolotka, wróżeę ci OGROMNOM wygraną :)))
Wybaczanie,to cięzki temat,walka z samym sobą,ze swoim poczuciem krzywdy,cierpienia...ale WARTO..na pewno WARTO
OdpowiedzUsuńDużo siły zyczę
Monia /wiesz która/
A co to za książka ;P ?
OdpowiedzUsuńwybaczyć... jak to łatwo powiedzieć:) ale faktycznie jest lżej nie dźwigać balastu gniewu, ciężar choroby wystarczy za wszystkie. A pielęgniarka dziwna trochę .... czy tylko ja mam takie wrażenie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę zdrowia. Duuużżżoooo i szybko.
Myślę, że próbować zawsze warto :)
OdpowiedzUsuńpodobnie jak zawsze warto być człowiekiem, nie świnią !
♥
niech ta książka będzie niespodzianką, która znacie , a która Wam bicie serca POTEM przyspieszy :P
:D, oczy mi się właśnie zaświeciły (piszę pierwszy raz, więc witam się) jak latarki. Zamówiłam trzy egz.
Usuńno tak to jest, gdy się komentarzy nie czyta do końca
UsuńPielęgniarkom chyba powinni robić jakieś badania psychologiczne, zanim je zatrudnią....
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że zdrowsze niż zmuszanie się do przebaczania jest danie sobie luksusu czucia tego, co się czuje. Masz prawo czuć złość i gniew i żal. Nie zapętlać się w tym i nie rozpamiętywać, ale też nie przejmować się teoriami pseudopsychologów w fartuchach pielęgniarskich. Daj sobie prawo czuć to, co czujesz, nikomu i niczemu to nie szkodzi.
Bo nie da się wymusić na sobie reakcji emocjonalnej. Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale zszokowało mnie to....
Ania M. ma calkowita racje. Super to opisala.
UsuńZ jakiej sekty byla ta pielegniarka???
Najwazniejsze,to dac sobie prawo,czuc to co czujemy i zaakceptowac wlasne emocje,wtedy jestesmy naprawde autentyczni.Jesli nie moge zniesc wlasnej tesciowej,dla ktorej nigdy nie bede dosyc dobra i jesli dystansuje sie od rodzicow,ktorzy zgotowali mi pieklo zamiast dziecinstwa,to jest to jak najbardziej zdrowa reakcja. Dajmy sobie do niej prawo, zamiast zmuszac sie na sile (bo tego wymagaja normy religijne,filozoficzne,srodowiskowe itp.)do wybaczania ludziom,ktorzy nas krzywdzili i na widok ktorych zoladek nam sie przewraca na druga strone. Rowniez negatywne uczucia i emocje maja prawo bytu i swoja przyczyne,inaczej by sie nie pojawily. Dopiero dlugotrwale tlumienie i uciszanie ich,prowadzi do rozwoju wielu chorob.
Mogę się tylko podpisać, bo to dokładnie moje przekonania. Dobrze, że myślisz oo swojemu i nie dasz się wpędzić w poczucie winy takimi teoriami.
UsuńPrawdziwe, uzdrawiające przebaczanie nie ma nic wspólnego z zapominaniem, pojednaniem, czy tłumieniem emocji. Właśnie przeciwnie, po to piszemy listy, żeby wydobyć na powierzchnię często latami kumulowane negatywy, pozwolić sobie je poczuć, wypłakać, PRZEPRACOWAĆ. Wtedy one same odchodzą, a na ich miejscu pojawia się akceptacja, pogodzenie i uzdrowienie. I zapewne właśnie takie przebaczanie miała na myśli pielęgniarka.
Usuńpolecam:
http://www.youtube.com/watch?v=oSlQ7agMKLg
Ta pielęgniarka Ci się przyśniła? Przecież takie rozmowy nie powinny się zdarzyć....Prawdą jest ,że nienawiść do innych zabija nas,ale reszta to coś science fiction.
OdpowiedzUsuńNie wińcie pielęgniarki.Widzi wokół ogrom nieszczęść i musi to sobie jakoś wytłumaczyć-szczególnie jeżeli wierzy w Boga-choć ta reinkarnacja to ekskomunika jak nic.Poza tym "zaczarowuje" los, licząć ,że ją i jej bliskich nie dosięgnie choroba jeżeli będzie OK.
OdpowiedzUsuńZnam przykłady gdzie tzw.pamiętliwe zgredy żyły i żyły mimo licznych chorób.Złego diabli nie bierze- jak mawiają i coś w tym musi być.Wybaczyć ma sens ale nigdy wbrew sobie bo to już nie wybaczenie a oszukiwanie siebie i losu.
czyżby ta książka to blog Chustki w wersji książkowej?:-)
OdpowiedzUsuńLepsze nawiedzone pielęgniarki, niż te które dają Ci odczuć, że muszą przy Tobie cokolwiek zrobić za karę. Nie zastanawiałam się nad tym, czy wybaczenie innym krzywd, które doznałam, zmieniłoby moją sytuację zdrowotną...szczerze wątpię. Choć jestem z tych osób, które z czasem zapominają wyrządzone jej krzywdy, wyciągają rękę...ale niestety tylko po to, żeby wkrótce przekonać się, że i tak od tych "trudnych" osób dostać kolejnego kopa. I powtarzam sobie wtedy "oooo nie, to ostatni raz, ile razy można wybaczać". A za jakiś czas sytuacja znowu się powtarza... Taka głupia jestem...
OdpowiedzUsuńChybabym tę pielęgniarkę palnęła w łeb czymść ciężkim.
OdpowiedzUsuńUważam,że nie każdy zasługuje na przebaczenie i nie wszystko mozna wybaczyć. Mam takie osoby,nie budzą one żadnych emocji,są mi obojętne. Poukładałam sobie życie,przeszłości nie zmienię,więc nie ma sensu się zamartwiać i rozpamiętywać.Ważne jest dobre tu i teraz.
Spokojnego weekendu. Czekam z Tobą i wierzę,ze wyniki badan będą dobre
Monika
Zdumieliście mnie :>
OdpowiedzUsuńrozmowa się odbyła, nie przyśniła.
Nie biorę do siebie wszystkiego, co powiedziała.
Poruszyło mnie to o wybaczaniu, na resztę spuszczam zasłonę milczenia.
Spróbuję pomysłu z listami, może akurat>?
Przejechałam się kilka razy na wybaczaniu, ale i mnie kilka razy wybaczono. Każdy może mieć szansę .
DO wybaczenia mojej matce podchodzę nieufnie, ale muszę spróbować.
Do wybaczenia jednej "znajomej" również.
A potem pełna koncentracja na walce.
Dobrze wiedzieć o Waszych różnych stronach nt wybaczania.
Biorę sobie je do serca.
Całuję.
Z książką w ręce, która nie jest zapiskiem bloga Chustki :P
Kseno, jesteś mądra, to i mądrze piszesz :)
Usuńdługotrwały gniew, uraza odbiera nam dobrą energię i rodzi złą. napisanie takich listów to dobry pomysł, ale nie listów, w których wybaczasz, tylko listów, w których najszczerzej opisujesz to, co Cię boli. bo jest coś ważniejszego od aktu wybaczania, a raczej coś, co musi go poprzedzić, bez czego nie można, nie da się naprawdę wybaczyć - to rozstanie się z poczuciem krzywdy, całkowite i nieodwołalne! to ono jest przyczyną cierpienia, gniewu, złości, żalu.. i to z nim trzeba się uporać w pierwszej kolejności. opisanie tych krzywd w liście zaadresowanym do kogoś, kto nam je wyrządził, jest jak otwarcie wentylu bezpieczeństwa.
nazwij to, co czujesz, napisz.. a jak będziesz gotowa, weź duże nożyce i odetnij się od złych emocji, cudzych i własnych.
♥
a co do pielęgniarki i jej poglądów na raka.. myślenie magiczne niektórym przynosi ulgę. i tyle w tym temacie :)
tempo, mondrze piszesz
Usuńkiedys musialam sie uporac z moja relacja matka-corka. Moja matka. W momencie, kiedy udalo mi sie ja zobaczc taka, jaka byla, z wadami ale i zaletami, z koszmarnym dziecinstwem, poszlam dalej. Dajac sobie prawo do oceniania Jej postepowania, do tego ze to czy tamto mnie krzywdzilo. Ale juz mnie przestalo bolec.
Przepraszam ale czy pewna "znajoma" to viki?
UsuńStrasznie to wszystko smutne i przykre.
Te wszystkie akcje,konkursy,zbiórki-ach.. jakoś tak przygnębiająco się zrobiło.
Serdecznie pozdrawiam-cichy obserwator Pani heroicznej Walki.G
Wybaczenie może nie jest proste, tym bardziej, że nie wiadomo tak naprawdę komu tutaj trzeba wybaczyc czy czemu. Jednak może byc pomocne, więc może lepiej Kochana moja potraktuj to jako wyzwanie, któremu warto sprotac,może motywacja będzie większa:) Kocham Cię ;*
OdpowiedzUsuńwitam ja z zapytaniem o tytuł tejże książki, bo by mi sie coś takiego teraz właśnie przydało... ciekawe jak to jest gdy nie czuje sie bólu ? mimo wszystko wszystkim życzę a szczególnie Tobie wiele sił jestem z tobą i całym sercem
OdpowiedzUsuńChyba zaczynasz spotykać odpowiednie osoby na swojej drodze ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie pielęgniarka cytowała poglądy Louise L. Hay, która wierzy w wybaczenie (jak wiele innych osób), ale także w to, że sami wybraliśmy sobie rodziców i był w tym jakiś cel, nawet jak to byli okrutni rodzice (!!!! i z tym się jakoś trudno zgodzić, bo jaki w tym cel?).
OdpowiedzUsuńdlaczego wybieramy okrutnych rodziców i inne nieszczęścia? bo możemy np. wierzyć, że żeby zasłużyć na Niebo musimy najpierw odpokutować grzechy.. brzmi znajomo? ;)
UsuńCzy ta ksiazka to moze-BIBLIA. Byloby super bo tylko tam jest prawda.A niestety wiekszosc religi nie uczy tego co biblia, jak przeczytalam to moje serce napelnilo sie szczesciem, ze najwiekszym wrogiem Boga jest smierc,, i wkrotce ja usunie, a moj zmarly na raka braciszek i wszyscy inni zostana zmartwych wzbudzeni do zycia na ziemi. Huuuurrra!!Ew. Jana 5-27,29. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrochę i może prawdy w tym jest, ale temat zdecydowanie trudny. Niby trzeba wybaczać, ale czy wbrew sobie? Tu już nie byłabym tego taka pewna. Najważniejsze jest chyba żeby się z tym wszystkim pogodzić, zaakceptować, zostawić za sobą. O takie tam moje myślę sobie...
OdpowiedzUsuńAle wiesz kochana co osoba to przypadek, więc może pieprzę głupoty. Czekam z Tobą na wyniki bardzo niecierpliwie.
A może pogodzenie się z tym co było to właśnie jest to wybaczenie? Ja to tak widzę, nie chodzi o to zeby inni odczuli to nasze wybaczenie, ale my sami. a jak wiadomo samych siebie jest najtrudniej oszukać więc nie chodzi tutaj z pewnością o wybaczenie wbrew sobie. Wszystkiego można się nauczyć, nawet wybaczenia. Polecam książki Eckhart Toll.
UsuńMoże i racja :)
UsuńPrzecież Magda napisała, że ta książka to "Potem"_Guillaume-Musso:) Sprytnie to Magdo wplotłaś w tekst:) Przeczytałam opis w Merlinie, może być ciekawa:)
OdpowiedzUsuńMuzyka, której słucha przez TĄ książkę, nie wskazuje na to, co Ty wskazałaś. Nie wyobrażam sobie przy takiej książce słuchać Erosa :) podasz nam tytuł Magda? :) pozdrawiam i trzymam kciuki za wyniki! :-)
UsuńNie będę wybaczać, jeśli ktoś się nie kaja... Nawet jak się kaja, to mam to gdzieś.
OdpowiedzUsuńTrudno.
jedyne co robię.... to się od tego odcinam jak tylko mogę.
Żyj tak jak chcesz!
A nawiasem...kim była ta pielęgniarka w poprzednim wcieleniu? Jakieś pomysły?
No nie lubię Erosa, brr:) choć mi nic nie zrobił.
OdpowiedzUsuńPomysł z listem jest ok. Przechodziłam przez to w trakcie leczenia mojej Mamy. Terapia jej wprawdzie nie pomogła, ale mnie pisanie listu z duszonymi w sosie własnym długoletnim zarzutami - bardzo.
Poza tym, jeszcze taka subtelna różnica - wybaczyć a zapomnieć.
Z calym szacunkiem dla pani pielegniarki, ale to jakies bzdury. Czyli co? Jesli ktos komus robil krzywde, i ten skrzywdzony czuje sie z tym zle i ma uzasadnione pretensje to rozchoruje sie i nie wyzdowieje poki nie wybaczy?! Rozumujac w ten desen, to dawno temu cala ludzkosc wymarlaby jak plaki kiwi. Nie zawsze mozna wybaczyc, a nawet jak sie wybaczy, to nie zawsze mozna zapomniec. To nic zlego, ze pamieta sie krzywdy. Trzeba pamietac, bo inaczej nie uczylibysmy sie na bledach. Wybaczanie i zdrowie ma sie jak piesc do oka. Karalabym chlosta za takie brednie. Niech sie skupi na pracy, a filozofie zostawi madrzejszym.
OdpowiedzUsuńpolecam :D
OdpowiedzUsuńhttp://radykalnewybaczanie.com.pl/
Asia tego nie widziała, bo na bank umieściłaby na liście gupich metod
jest tam też szkolenie na temat
OdpowiedzUsuń"Pisanie zmówień do siły wyższej"
Napiszę o wybaczaniu ze swojej perspektywy. Wybaczyłam. Zrobiłam to tylko i wyłącznie dla siebie, dla swojej spokojnej głowy... dla zdrowia psychicznego. Całe życie zaczęło się kręcić wokół poczucia krzywdy. Prawie wszystko o niej przypominało. Każde wspomnienie wiązało się z narastającym gniewem, bezsilnością i wściekłością. Rozkładałam przeszłość na części pierwsze, analizowałam każdy atom zła, który we mnie uderzył. Jakie to było zajebiście męczące - to zajęcie, którym się zajmowałam. W związku z tym, że źródło krzywdy nie chciało ze mną na temat krzywdy rozmawiać, musiałam coś zrobić sama. Wiedziałam, że jeśli dalej będę funkcjonować rozpamiętując przeszłość, stanę się człowiekiem nie do zniesienia dla samej siebie. Powiedziałam sobie stop. Uznałam, że muszę wybaczyć choć nikt mnie o to nie prosi, i nie poprosi. Proces trwa. Myślę, że prawie się zakończył. Gdy niechciane myśli wracają powtarzam sobie: "To historia. To mnie już nie dotyczy". Pomogło. Wybaczyłam. Nie zapomnę. O doznanej krzywdzie myślę, może raz na miesiąc. I to tylko przez chwilę. Lepiej mi się teraz żyje.
OdpowiedzUsuńMiało być:
OdpowiedzUsuń"Pisanie zAmówień do siły wyższej"
Ironiczny ton moich komentarzy umieszczonych powyżej wynika z niewiary w uzdrawiającą moc wybaczania w chorobie nowotworowej, w chorobach wszelkich. Oczywiście, że hodowanie w sobie nienawiści, poczucia krzywdy szkodzi skrzywdzonemu. Dla własnego dobra człowiek powinien starać się uwolnić od złych emocji. Ale tylko w miarę swoich możliwości. Nic na siłę. A wszelkie organizowane za niemałą kasę szkolenia i warsztaty, cyniczni wyłudzacze pieniędzy żerujący na ludzkim nieszczęściu i obiecujący uzdrowienie budzą moją żywiołową nienawiść. I im na pewno nie jestem skłonna wybaczać.
A ile kosztuje chemioterapia, radioterapia? Czy to leczenie jest za darmo? Przeciez onkologia to jest jeden z bardziej dochodowych biznesów. Kto za to płaci?
UsuńNie rozumiem tego typu oszczerstw na alternatywne sposoby. Dlaczego alternatywne metody mają byc za darmo?
Wyraziłam swoją opinię. Nie chciałam tu rozpętywać dyskusji, zwłaszcza w napastliwym tonie. Nie podejmę tematu.
UsuńWybaczyć można, bo to lepiej dla wybaczającego, lepiej jednak nie zapominać, bo może to nam się zdarzyć jeszcze raz. Zapominając, osłabiamy czujność na zło. Tak myślę. Wybaczając możemy sobie pozwolić na obojętność. Pamiętając, stwarzamy bufor dla zła, które ma szanse się powtórzyć.
OdpowiedzUsuńPosyłam ciepły promyk do Magdy, Magda "wie gdzie są schowane konfitury" :)
Magdo,
OdpowiedzUsuńteż miałam takie listy...wreszcie je wysłałam albo przegadałam , pomaga :)
Na Twój blog trafiłam przypadkiem (jest coś takiego?) i choć brzmi to banalnie to mogę napisać, że trzymam kciuki... wiem, że może się udać (z autopsji niestety). Pozdrawiam
Kasia
osobiscie nie czulam, nie czuje i raczej nie poczuje potrzeby wybaczania osobom, ktore mnie skrzywdzily; mowie o powaznej krzywdzie, takiej ktora spotyka nas gdy jestesmy zupelnie bezbronni- np w dziecinstwie, w chorobie, w trudnej zyciowo sytuacji; wybaczanie na sile bo tak trzeba albo dlatego, ze ktos powiedzial, ze to zdrowe- uwazam za gwalt na swojej psychice
OdpowiedzUsuńale z drugiej strony szarapanie sie w poczuciu krzywdy jest wyczerpujace
od ludzi, ktorzy swiadomie, intencjonalnie nas skrzywdzili nalezy moim zdaniem odciac sie zupelnie, uniezaleznic sie, tak zeby juz wiecej nasze drogi sie nie przeciely
wobec ludzi, ktorzy skrzywidzli nas nieswiadomie, ktorzy przeprosili, zrozumieli- wybaczenie przychodzi naturalnie, w koncu my tez nie raz kogos niechcacy zranilismy
mylisz wybaczenie z pojednaniem. Wybaczenie to puszczenie emocji, które niczemu dobremu nie służą, działają tylko destrukcyjnie na nas samych.
Usuńpuszczenie jakich emocji? jesli ktos swiadomie, z pelna premedytacja skrzywdzil mnie i nie ma sobie nic do zarzucenia to co mam wybaczac? ja nie rozpamietuje, nie rozdrapuje swoich krzywd, po prostu nie chce miec juz z ta osoba nic wspolnego- ale krzywda pozostaje krzywda i wlasnie zaklamywanie wlasnych emocji jest wg mnie destrukcyjne- a poza tym wybaczam zeby poczuc sie lepiej- co to za wybaczenie i komu? dziwna motywacja; wybaczyc to powiedziec- nie mam zalu- a jak nie mam skoro mam?;)
Usuńja to widzę tak: jeśli na wspomnienie krzywdy, która się wydarzyła lata temu wciąż odczuwam negatywne emocje, to znaczy, że one ciągle we mnie siedzą. trzymanie w sobie takich emocji nie jest przyjemne muszę więc, choćby podświadomie widzieć w tym jakieś korzyści. może wierzę, że chronią mnie przed kolejnym zranieniem, że jak je puszczę to zapomnę i znów dam się skrzywdzić? albo, że jeśli je puszczę to tak jakbym uznawała, że to co mi zrobiono było w porządku? w takim wypadku warto wytłumaczyć samemu sobie nierealność tych wierzeń.
Usuńi druga możliwość, trzymam te emocje, bo nie pozwoliłam sobie, albo nie mogłam ich przeżyć. jeśli np. byłam dzieckiem i krzywdzili mnie rodzice, czyli osoby od których zależało moje przetrwanie to być może stłumienie ich gwarantowało mi bezpieczeństwo? a poza tym rodziców trzeba szanować jacy by nie byli, nieprawdaż? ;P
w tym wypadku trzeba cofnąć się do przeszłości i pozwolić sobie przeżyć te emocje, ale już z dzisiejszą świadomością, ze świadomością, że dziś już jestem dorosłym człowiekiem, a nie bezradnym dzieckiem i mogę sama sobie zapewnić bezpieczeństwo. i tu polecam świetną książkę "Powrót do swego wewnętrznego domu" John Bradshaw, dużo inspiracji jak stać się rodzicem dla samego siebie i nawiązać kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem.
generalnie wybaczanie ma mało wspólnego z krzywdzicielem. wybaczamy dla siebie, bo te magazynowane emocje nie uderzają w kata, tylko w nas. czekanie aż kat zrozumie swój błąd i się pokaja to oddawanie mu kontroli, władzy nad nami, czyli pozwalanie żeby dalej nas krzywdził.
Usuńabsolutnie nie uwazam, zeby wybaczenie bylo warunkiem niezbednym zeby byc dojrzala osoba, ktora potrafi sama sobie zapewnic bezpieczenstwo; nie zgadzam sie rowniez zeby emocje zalu i krzywdy byly toksyczne dla skrzywdzonego; te emocje po prostu SĄ, nie trzeba ich trzymac i nie da sie ich puscic- mozna je co najwyzej zaakceptowac, tolerowac, nauczyc sie z nimi zyc i spowodowac by nie wplywaly bardzo na nasze zycie
Usuńmysle, ze to wlasnie pomysly typu radykalne wybaczanie sa toksyczne i zaklamujace wewnetrzna rzeczywistosc
w imie jakichs watpliwych teorii mamy nagle zaprzeczyc swojej wewnetrznej prawdzie, adekwatnym emocjom bo "trzeba wybaczac"
"absolutnie nie uwazam, zeby wybaczenie bylo warunkiem niezbednym zeby byc dojrzala osoba, ktora potrafi sama sobie zapewnic bezpieczenstwo"
Usuńnic takiego nie pisałam :P chodziło mi o to, że jeśli byliśmy krzywdzeni jako dzieci, to to bezradne dziecko ciągle może w nas tkwić. nawiązanie z nim kontaktu, zaopiekowanie się, wytłumaczenie, że dziś już mu nic nie grozi, bo ja-dorosła już nie pozwolę go skrzywdzić działa uzdrawiająco.
"nie zgadzam sie rowniez zeby emocje zalu i krzywdy byly toksyczne dla skrzywdzonego"
wiesz, ja przedkładam praktykę nad teorię. jeśli uważasz, że kumulowane emocje nie są toksyczne zrób sobie kilka sesji rebirthingu. moim zdaniem to jedna z lepszych metod na odblokowanie i uwolnienie emocji. ulga po takiej sesji jest niesamowita.
zgadzam się natomiast, że te emocje trzeba zaakceptować, nieakceptacja powoduje właśnie to, że je tłumimy, spychamy do podświadomości. akceptacja pozwala je zauważyć i przepracować, a przepracowane emocje same odchodzą i wtedy nie "trzeba wybaczać" bo wybaczenie samo się dzieje.
nadal bede sie upierac ze czym innym jest dopuszczenie trudnych emocji, przezycie ich, przepracowanie a czym innym wybaczenie; to pierwsze jak najbardziej popieram- uwazam, ze uwolnienie na "swiatlo dzienne" trudnych uczuc przynosi ulge ale wcale nie uwazam, ze automatycznie implikuje to wybaczenie komukolwiek
Usuńno jasne. jeśli definiujemy przebaczenie na sposób chrześcijański: zapomnij, rzuć się katu w ramiona i nadstaw drugi policzek to nic dziwnego, że na sugestię "przebacz" dostajemy wścieklizny. kwestia definicji.
Usuńdla mnie "wybaczyłam" oznacza, że na wspomnienie krzywdy czuję pogodzenie i akceptację, a kiedy spotykam krzywdziciela to nie mam ochoty rzucić mu się do gardła ;) jasne, jeśli będzie próbował mnie znów skrzywdzić to naturalne, że pojawi się strach i złość, ale ja nie muszę tych uczuć w sobie nosić "na wszelki wypadek".
podsumowując już te przydługie wywody: zanim się skreśli metodę uzdrowienia, tylko dlatego, że nawołuje ona do przebaczenia, warto się z nią bliżej zapoznać. takie jest moje zdanie.
masz racje, ze wszystko rozbija sie o definicje- ja tez nie zyje przeszloscia, tez nie mam potrzeby rzucic sie krzywdzicielowi do gardla- wystarczy, ze odcielam sie od niego, nie ma on juz zadnego wplywu na moje zycie ale to nadal nie jest wybaczenie wg mojej definicji
Usuńtwierdzisz, ze wybaczenie nie ma wiele wspolnego z krzywdzicielem- wiec komu wybaczylas wlasciwie? bo wychodzi, ze sobie tylko nie wiem w takim razie co bylo do wybaczenia sobie?
dlatego przepracowanie trudnych emocji jak najbardziej- TAK- pomaga i pozwala uwolnic sie od przeszlosci ale wybaczenie- nie dla mnie
wybaczam krzywdzicielowi, w sensie: to było straszne co mi zrobiłeś, to nie powinno się zdarzyć, ale nie będę czekać aż zrozumiesz swój błąd i naprawisz wyrządzone mi krzywdy, wybaczam ci, odpuszczam te negatywne emocje, które łączyłyby mnie z tobą, nawet gdybym uciekła od ciebie na drugi koniec świata. uwalniam się i zwracam ci wolność, nie masz już na mnie żadnego wpływu.
Usuńoczywiście, jeśli krzywdziciel się pokaja mogę rozważyć pojednanie, ale tylko jeśli mam na to jeszcze ochotę.
wybaczam nie sobie, a dla siebie, bo kocham siebie. krzywdziciel może już nie żyć, albo nie pamiętać o mnie, a ja dalej jestem z nim związana urazą, nienawiścią, itd..
w takim razie czym jest wybaczanie wg twojej definicji?
Dziękuję Wam za dyskusję na poziomie. Mam tu sporo materiału do przerobienia :)
UsuńPozdrawiam :)
no wlasnie moim zdaniem wybaczenie to uznanie, ze tych uczuc- zalu, zlosci juz we mnie nie ma i tym samym daje sygnal krzywdzicielowi, ze kamien moze spasc mu z serca-bo ja juz urazy nie zywie
Usuńa ja nadal mam te uczucia choc nie zyje nimi na codzien- przebylam dlugo droge zeby ta krzyda na mnie nie wplywala, zeby nie niszczyla mojego zycia- ale to ja ja przebylam a krzywdziciel nie moze czuc sie rozgrzeszony- tak to widze
jest takie powiedzenie, że kiedy trzymamy do kogoś urazę, to tak jakbyśmy pili truciznę i oczekiwali, że zatruje się się ta druga osoba.
Usuńczy to nie iluzja, że ode mnie zależą uczucia krzywdziciela? a nawet jeśli, to czy cena nie jest zbyt duża? próbując kontrolować jego uczucia oddaję mu jednocześnie kontrolę nad swoimi, pozwalam mu decydować o tym co czuję: przyznajesz się do winy - puszczam urazę, nie widzisz problemu - będę ją trzymać dopóki nie zrozumiesz.
a tak naprawdę jakie znaczenie ma dla mnie to co on myśli i czuje? nawet jeśli czuje się rozgrzeszony, niewinny, to jaki to ma wpływ na mnie?
tzn., ja dobrze rozumiem tę potrzebę, bo też długo mi się wydawało, że nie mogę przebaczyć matce, dopóki ona nie przyzna: tak, wiem, byłam beznadziejną matką. nawet nie chodziło mi o przeprosiny, tylko właśnie o to przyznanie się.
ale kiedy zupełnym "przypadkiem" ruszyłam temat wewnętrznego dziecka, to tak jakbym otworzyła puszkę Pandory, te emocje tak ze mnie leciały, że nie miałam wyjścia, musiałam się nimi zająć, mimo, że nie wierzyłam, że mogę wybaczyć matce. i gdzieś po drodze razem z tymi emocjami uleciała ta potrzeba. dzisiaj moja mama dalej nie zdaje sobie sprawy z tego co mi zrobiła, nie wie, że miałam do niej jakieś pretensje i że już je odpuściłam. ale dla mnie nie ma to już znaczenia, bo ja puszczając te emocje zerwałam między nami te toskyczne więzy i jej uczucia i przekonania już na mnie nie wpływają. nawet jeśli ona przyjdzie do mnie i powie: zrozumiałam co ci zrobiłam, przepraszam, to jakie to ma dla mnie tak naprawdę znaczenie? przeszłości to i tak nie zmieni.
oraz uważam, że nie jest możliwe, żeby te przechowywane emocje nie wpływały na nasze życie, samopoczucie, a w końcu zdrowie. często tak długo nosimy ten emocjonalny bagaż, że staje się on częścią nas i go nie zauważamy, dopiero po zrzuceniu go przychodzi uświadomienie i ulga.
przy okazji, znalazłam fajny filmik, przebaczanie w pigułce, z humorem, po angielsku, myślę, że chłopak trafia w sedno:
http://www.youtube.com/watch?v=gKWQncmUGIM
Ksena: :))
westchnięcie...
OdpowiedzUsuńpuszka się otworzyła..
bardzo trudny temat, poruszył Was, poruszając mnie.
Bez wątpienia co innego zapomnieć, a co innego wybaczyć.
Każdy z Was ma trochę racji. Zwłaszcza Anonimowi w ost godzinach.
Nic na siłę. Będę sobie pisać listy..spróbuję i dam Wam znać.
Dziękuję Wam
♥
Kseno, chyba nigdy nie skomentowałam u Ciebie żadnego postu, ale czytam Cię na bieżąco, codziennie tu zaglądam i kibicuję Ci z całego serca.
UsuńWybaczenie nie oznacza zapomnienia, ani też padania sobie w ramiona - czasem to niemożliwe. Wybaczenie tak naprawdę potrzebne jest temu, kto wybacza. Potem żyje się łatwiej. Piszę z własnego doświadczenia. Takie listy mam za sobą. One nigdy nie trafią do adresatów, ale dzięki temu, że je napisałam (co było psychiczną męczarnią), mogłam wreszcie wybaczyć i iść dalej, bez tego bagażu i balastu. Pozornie takie wybaczenie nic nie zmienia, bo nie naprawi obecnych relacji, ale naprawdę poprawia się jakość życia tego, kto wybacza. Trzymam kciuki za powodzenie w pisaniu, Kseno :*
a ja kocham Erosa... a przebaczać też mam komu,ale nie wiem czy chcę... Jednakże gorzej -bo męczę się z kimś kto był krzywdzony całe życie-"męczę"? tak bo skutki złego dzieciństwa odczuwa się w dorosłym życiu.Macie rację, najgorzej że Ci co krzywdzili wcale nie czują się winni, udają,że to wszystko co działo się za ich ścianami ... że to normalne! Normalne? Nie. Żyj jak chcesz i walić przebaczenie.
OdpowiedzUsuńPiątka!
Usuńale wiesz co, jedno pietno zostawili Jego rodzice i dobrze to wykorzystał, jest cudownym Ojcem przez duuuze O dla naszych dzieci!!! Myslę,że Ty jesteś CUDOWNĄ MATKĄ :) Masz rację PIĄTKA DLA NAS :) Jestem z Toba całą sobą, wczoraj, dzis i jutro będę, bo mimo,że mnie nie znasz - jesteś mi mega bliska. SĆISKAM JUZ JAKO AGATA -NIE ANONIM :)
UsuńAgato , znowu piątka :)
UsuńKochajcie dzieci swoje - wy jesteście im ostoją
OdpowiedzUsuńKochajcie dzieci swoje - niech się was nie boją
Kochajcie dzieci swoje - bo nad nimi macie władzę
Kochajcie dzieci swoje - ja z sympatii radzę
Kochajcie dzieci swoje - jesteście dla nich wzorem
Kochajcie dzieci swoje - pierwszych marzeń autorem
Kochajcie dzieci swoje - bowiem miłości waszej
Nie jest w stanie zastąpić nawet najlepsza z maszyn
Kochajcie dzieci swoje - niechaj ufne żyją
Kochajcie dzieci swoje - bo wy także ich nadzieją
Kochajcie dzieci swoje - bo jesteście silniejsi
Kochajcie dzieci swoje - bo jesteście mądrzejsi
Kochajcie dzieci swoje - całym światem ich jesteście
Kochajcie dzieci swoje - na ramionach je nieście
Kochajcie dzieci swoje - bo mając miłość w domu
Nie pójdą jej szukać na ulice po kryjomu
Każdy człowiek ma potrzebę kochania
A dziecko człowiekiem po dwakroć!
Boleć potrafi grzech zaniechania
To wszystko jest łatwo tak pojąć
Kochajcie dzieci swoje - to się potem opłaca
Kochajcie dzieci swoje - miłość pomnożona wraca
Kochajcie dzieci swoje - wy tworzycie im wspomnienia
Kochajcie dzieci swoje - uczuć wypełnienia
Kochajcie dzieci swoje - to odpowiedzialna praca
Kochajcie dzieci swoje - ale potem się opłaca
Kochajcie dzieci swoje - to nie jest wszystko jedno
Czy na wasz widok śmieją się czy bledną
Tata i Mama do życia brama
Opoka pierwsza najważniejsza
Tata i Mama do życia brama...
Ze szczególna dedykacją dla Tych wszystkich Mędraków co to wszystko lepiej wiedzą od innych.
Pozdrawiam i Czymaj się RH :)
Listy fajny pomysl
OdpowiedzUsuńa pielegniarka - do odstrzalu
na serio - do poskarzenia, kretynka jedna
nie daj sie wkrecic
Oszalałaś? ja??
Usuńcałuję!
Trzymajcie mnie.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie mnie mocno.
Trzymajcie mnie bo jestem z branży medycznej, i jakbym miała taką pielęgniarkę "pod sobą" to wylałabym z roboty z naganą i to jest ta lepsza wersja.
Bo jakbym dorwała, zanim bym ochłonęła, to może i bym ją uszkodziła fizycznie, a wtedy kto wie czy nie wylali by mnie.
Ponieważ jeszcze nie do końca ochłonęłam, to w tym momencie skończę temat tej nieprofesjonalnej idiotki.
Ksena, z innej beczki - jak będziesz w Warszawie, i będziesz potrzebowała żeby Ci ktoś poczytał, albo poprawił poduszkę - to daj znać. (Powinnam się wyświetlać jako konto google i masz kontakt).
Ps, tego nie musisz puszczać - kto wie czy faktycznie nie poskarżyć się na nią. Ordynator, albo dyrektor szpitala będzie dobrą osobą(albo hurtem do całej wierchuszki) bo Ty jesteś niegłupia i nie dałaś sobie dużo wetknąc, ale może na mniej ogarniętą osobę trafić, i jeszcze sie kto przez tą debilkę zabije. Tylko jeśli działać - to absolutnie na zimno. Może wręcz zagadać z prawnikiem jak najbardziej tej pani dosrać. Chodzi o ochronę następnych osób, Ty sobie świetnie poradziłaś.
OdpowiedzUsuń