(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

wtorek, 4 października 2011

Armagedion

Nie jest qrwa lekko [*].
Ale nie wariować, tak? OK........

Zmienia mi się koncepcja.
Ale ok. Opowiem Wam o dzisiejszej walce ze sobą.
Młoda miała dziś wrócić do szkoły. Niestety , nie dane było. Rano zarzuciła pawiem, potem dostała gorączki.
Ja też dostałam gorączki. Histerycznej. Płakałam nad swoim dzieckiem, myśląc gorączkowo, o co kaman.
Trzecia infekcja gardła w ciągu miesiąca? Gorączka? Wymioty?
Straciłam na moment głowę.
Ja-wielka twardzielka, wojowniczka, buntowniczka - straciłam łeb. Poczułam się bezsilnie bezradna.
Ocknęłam się jednak! Odzyskałam rozum i przestałam płakać. Zabrałam Ją w ciemno do ciemnogrodzkiej przychodni zdrowia ( tfu )
Pani doktor odmówiła przyjęcia , gdyż jakkurwamamczelność przyłazić niezapisana. Ona wychodzi PUNKT 18. Uwierzcie, musiałam zacisnąć mocno usta przez wzgląd na dzieci, coby jej nie powiedzieć, co o niej myślę. Przez zaciśnięte zęby odburknęłam jej tylko, że współczuję jej pacjentom (dzieciom).
Wyszłam tak wqrwiona, że nie pamiętam drogi do samochodu. Zebrałam się w sobie i zaanalizowałam wszystko. Pojechałam prywatnie do swojego lekarza (że tez od razu tak nie zrobiłam, no cóż-nadzieja w publiczną służbę phi zdrowia) , dostałam skierowanie na test na paciorkowiec i co? I wyszło. ! Kto wie, niech sobie dośpiewa resztę. :/
Uwaga godna uwagi-pojechałam prywatnie na wizytę, ale pan doktor nie chciał kasy! Przeżyłam szok.
W naszych rejonach jest to nie do przyjęcia! Kasa to podstawa, tylko nie wim, czego.
Więc siedzimy razem sobie dalej w domu.
Niech tylko zdrowieje, please!!!
cdn.
Siętylko otrząsnę z mojego małego armagiedonku.

15 komentarzy:

  1. Ksena, jak DZIECKO chore, to my wszystkie umieramy ze strachu, a potem , jak lwice...Niech Twoja córeczka zdrowieje jak najszybciej, ale jak pamiętam, to fajnie tak sobie z Mamą w domu pobyć... A kolejna gwiazdka mnie tez dołuje, mysle, ze o Benie to jednak też prawda, bo Jej blog zniknął.Smutno strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Cię Kseno, a Młodej życzę zdrówka:))...ale się wysiliłam!- co nie;)??
    Buziole dla Was Obu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Się otrząsaj.
    Paciorkowce won.
    Dobrej nocy...
    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehhh...Nie mam słów...:(((


    Tak to jest Ksenciu z niektórymi lekarzami,tylko kasa i kasa.A pacjent to sprawa drugorzędna.
    Dobrze,że Ten Twój Lekarz to normalny człowiek.
    Z Młodą będzie wszystko dobrze,nie martwcie się (wiem,wiem pewnie myślisz-łatwo mówić).Trzymam kciuki,niech Młoda zdrowieje i zasuwa do szkoły.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj maj God! Ale miałaś młyn. Ja od wczoraj nie mam w domu neta, będę dziś naprawiać. No to tam córę od nas uściskaj mocarsko. A co do tego lekarza - szacun:))) Miłego...
    Anna m-r-c

    OdpowiedzUsuń
  6. Twarda jesteś i tak !
    Dajesz do przodu!
    DP

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój Boże...dopiero dzisiaj zajrzałam do Kuby, potem przyszłam do Ciebie i spojrzałam na górę Twojego wpisu...
    U Kuby nie można, więc chyba pozwolisz Kseno,że zrobimy to wspólnie:(...[*]

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozwalam sobie dołączyć [*]
    Anna m-r-c

    OdpowiedzUsuń
  9. Ksenko, moja twarda, kochana babo, WIEM,ze z Mała bedzie ok.
    Ja- niewiarygodnie spokojny człowiek- też staję się superhiroł jak chodzi o moją Młodą ;0
    Bo tak ma być i koniec! Od tego nasze dzieci nas mają. O!!!

    ;*

    Luika
    http://mamczerniaka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. co tam u ciebie Kochana, posłałam ci mailika:))) Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale kto ? ale jak? ale kiedy?
    która kochana się nie podpisała?
    :*

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja się nie podpisałam, przepraszam.
    Tu Anna z milosc-rak-codziennosc
    Mailik poszedł chyba coś około środy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem, jaka ta Wasza przychodniana pani doktor, może ogólnie do kitu, a może nie.
    Ja tez jestem przychodniana pani doktor. Pracuję do 18. Dwoje dzieci mam. I raka mam, piersi. Dzielnie (raz bardziej, raz mniej) walczę. Mam pacjentów ciasno zapisanych i takich, którzy przychodzą niezapisani, całe mnóstwo - niestety wszyscy z chorymi i wszyscy z dziećmi, taka praca, dla nich ich historia to wyjątek, ja mam same takie wyjątki. Staram się przyjmować, ale z gumy nie jestem. Sił nie mam niespożytych. Pacjenci zapisani chcą wejść o zapisanej godzinie. Czasem płakać mi się chce. Ostatnio wyszłam o 19.30, bo zaraza panuje.
    Moje dzieci czekają na mnie. Ja padam na nos.

    Pomyślałaś o tym? Czy dalej własnego nosa myśl już nie sięga? Mimo naszego lokatora, musimy żyć jak ludzie, nie jak pępki wszechświata.
    Zdrowia dla Ciebie i córeczki.

    OdpowiedzUsuń
  14. Szanowna Pani doktór!
    Jeżeli chodzi o moje dziecko to zrobię wszystko (podkreslam wszystko i myślę , że pani również) ,żeby była zdrowa. Pani doktór u nas jest do wielkiego kitu.!!!
    Nie jestem pępkiem wszechświata, ale może w końcu zacznę nim być, skoro inni mogą?!
    Jesteś lekarzem? To świetnie! NIe zapominaj, że to nie jest praca od 7 do 15 ! Padasz na nos, ja to nawet rozumiem, ale nie rób z siebie męczennicy i bohatera. Przy tej chorobie nie ma takiego zalecenia. Skorzysta na tym Twoje zdrowie i czas dla dzieci.
    Zdrówka !

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaaaaaaaaa
    i być człowiekiem! to jest to, o co zawsze walczę!
    bądźcie ludźmi!!!!vcokolwiek robicie

    OdpowiedzUsuń