"Jest już późny wtorek, a ja nadal jestem wczesnym poniedziałkiem. Czuję się jak coś, co kot przywlókł ze śmietnika". (Kurt Vonnegut)
*
Tak właśnie zgubiłam 2 dni.
Leżałam zwinięta w kuleczkę, zmiana pogody mną potrząsnęła.
Ale nie jestem zmieszana. Czuję się lepiej.
O tyle lepiej, żeby Wam napisać, że chyba jestem masochistką.
Mam wynik TK, ale odbiorę go w czwartek.
Po co mam się denerwować wcześniej?
Pojadę na konsultację, przelecę przez rejestrację, wyżebrzę oczami kota szreka 2 kopie wyniku i udam, że jestem bojowniczką.
Tfu, odwrotnie. :)
Udam bojowniczkę, przelecę przez rejestrację, wyżebrzę kopie (tymi oczami kota szreka) i pójdę na konsultację, posłuchać, jaki werdykt.
Tymczasem chcę, by było, tak jak zwykle.
*
(Zostawiam w Waszych ronsiach moją, ale jak wiem, nie jedyną, koncepcję oprawy muzycznej na pogrzeb.
:) mam na to kilka tysięcy świadków, Was, że ja tak chcę...)
Takie pytanie mam do Was jeszcze, wszystkich. Czy uważacie, że znajomość swojej/czyjeś choroby, szukanie w internecie, u lekarzy, wszędzie - informacji nt swojej choroby to grzech ciężki?
Myślę, że warto wiedzieć, z kim się gra? Poznanie swojego wroga to większa samoświadomość i możliwość wyprzedzenia jego kroków.
Jak na wojnie.
Taka strategia to złooo?
No i jestem pierwsza..Madziu,myslę,ze im wiecej posiadamy informacji na temat swojej,czy osoby bliskiej choroby,tym rzetelniej możemy przygotować sie do walki z nią Im większa wiedza,tym wiecej możliwości leczenia,uśmierzenia bólu,zmagania sie z codziennością. Nie rozumiem osób które po prostu nie chcą zglębiac wiedzy w temacie choroby,która im dokucza...to co?Trzeba sie cofać do epoki kamienia łupanego?I udawać ze jest ok,nic w tym celu nie robić ??Niestety,niektorzy wlasnie tak myślą ."a po co będę szedl do lekarza i tak kazdy umrze"tak,kazdy...ale chyba walka o ten czas,aby jak najdłużej żyć powinna byc chyba czymś normalnym?Dlatego Magdo Kochana jestes wzorem walki która rozgrywasz o kazdy dzień,tydzień,miesiąc,rok o czas..jednym slowem,Czas który jest bezcenny dla Twoich bliskich,bo jestes z nimi !!
OdpowiedzUsuńPodpisuję się! Miałam i mam dobrego lekarza, ufam mu, jednak od początku choroby szukałam informacji na jej temat, chciałam wiedzieć jak najwięcej. Mówili mi, nie szukaj, nie czytaj, ależ mnie to wtedy złościło!! Żartowałam mówiąc, że chcę sprawdzić, czy mnie dobrze leczą ;))
UsuńZdobywając informacje i czytając na temat swojej choroby oswajałam ją. Im więcej wiedziałam, tym mniej mi się wydawała przerażająca, nieznana, obca. Sprawdziłam każdą literkę w symbolu rozpoznania, czytałam o drogach dalszego leczenia. Mogłam bardziej świadomie rozmawiać z lekarzem, wiedziałam o co zapytać. Walczyłam świadomie. Teraz po 11 latach czytam nadal.
Madziu, dla mnie też jesteś wzorem WALKI! A w czwartek będę z Tobą :***
Natalię Sikorę kocham!
Madziu ,trudno mi jest powstrzymać się od przekopania neta w temacie nurtujących mnie wątpliwości na temat chorób nawiedzających moich bliskich .Pytam lekarzy ,w drodze powrotnej do domu obiecam sobie trwać w postanowieniu niezaglądania do dr Google i co ? Jajco !!! Łapska swędzą i klikam o zgrozo ....Jak człowiek się naczyta ,ba - naogląda to ,,umarł w butach" jak mawia nasz kolega.Lubię poznać wroga od środka i wiedzieć z czym mam do czynienia, by potem wytoczyć odpowiednie działa .Warto jednak zachować dystans .Czasami resztkami zdrowego rozsądku .Przecież każdy przypadek jest inny ,prawda?Czy taka strategia jest grzechem ???? Bywają gorsze przewinienia ;-)
OdpowiedzUsuńCo do oprawy muzycznej .... nie otwiera mi się w tablecie .Obiecuję przesłuchać w domku .Kseno ,ale jak tak chcesz to tak być musi .Ty tu rządzisz ...Ciepełko ślę do Ciebie i masę pozytywnych wibracji .
Poznać, osaczyć, pokonać wroga. A jeśli się nie uda, to ramię w ramię do przodu-łeb do słońca!
OdpowiedzUsuńNiestety jestem zbyt ciekawska,żeby nie szperać i nie szukać informacji na tematy które mi mocno leżą.Nie zawsze na zdrowie mi to wychodzi;)
OdpowiedzUsuńW czwartek idę z tobą Magdo:****
...wchodząc tu do Ciebie Madziu , czuje się to niesamowite ciepło i energie tych wszystkich dobrych ludzi.... * jestem całym sercem przy Tobie*
OdpowiedzUsuńMagda, mam nadzieję, że nie uraziłam Cię moim ostatnim przydługim i przygłupim mailem.
OdpowiedzUsuńCo do oprawy muzycznej, od pewnego czasu kojarzysz mi się tylko i wyłącznie z tym utworem:
http://www.youtube.com/watch?v=DIS0Oe2o7nU
Odpisałam :)
Usuńwiesz Kseniu, punkt widzenia zależy od chorego tak naprawdę. Kiedy ja chorowałam, przeczytałam setki stron opracowań medycznych, badań itp. Chciałam chorować "świadomie", czyli jak mówisz, wiedzieć z kim mam do czynienia. Zadawałam tysiące pytań lekarzom, konsultowałam się z kilkoma na raz. Natomiast moja mama, kiedy zachorowała na raka jajnika, wszytko zostawiła mi, mnie coś tam pytała, ale bez wnikania, mimo, że jest bardzo inteligentną osobą. Po prostu nie chciała wiedzieć. Teraz, gdy sytuacja się u niej ustabilizowała zaczyna czytać, ale też bez przesady.
OdpowiedzUsuńsom dwie3 szkoły
OdpowiedzUsuńFalenicka i Otfocka
dla każdego taka, jakom sobie wybierze
ja mam przez tydzień tak, przez drugi śmiak
kto choremu zabroni?
Madziu poszukiwanie informacji na temat choroby swojej, czy bliskich na pewno nie jest grzechem i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Co do forów - na nich pisać może każdy, także nie zawsze są na nich wiarygodne i sprawdzone informacje. Życzę spokojnej niedzieli Tobie i Twoim bliskim.
OdpowiedzUsuńKomentarz chyba przepadł :( Nic to, powtórzę tylko pytanie: Kseno, co polecić z preparatów wzmacniających osobie po radioterapii, a przed chemią: w internecie różne zdania, a jakie jest Twoje doświadczenie- brać nie brać?
OdpowiedzUsuńPowiem Ci na podstawie swoich doświadczeń: wit B6 na białe krwinki koniecznie, bo radioterapia je niszczy (podobnie jak chemia zresztą) i .. mnie pomagał dexamethazon (sterydy odbudowujące szpik i białe krwinki), ale on jest podawany indywidualnie, w zależności od lekarza, pacjenta, raka itp. Hektolitry buraka i marchwi nie zaszkodzi. Tyle ode mnie.
UsuńSą jeszcze zastrzyki wspomagające szpik, krwinki białe i czerwone, ale właśnie przestały być refundowane od 1 lipca.
Pozdrawiam i do usług <3
Dziękuję serdecznie:) Dobranoc!
UsuńZawsze mówiłam, że ma moim pogrzebie ma lecieć "Nie opuszczaj mnie" Bajora, ale od kiedy usłyszałam "Testament" Sikory mam dylemat ;)
OdpowiedzUsuńSpokojnej niedzieli Madziu :) mnie - reumatyka od 3 roku życia też dobijają zmiany pogody :(
Znam obydwa dylematy :/
UsuńJoanna - daj znać, co wybierzesz :) <3
Ja nie szperałam, tylko pytałam lekarzy, z którymi miałam do czynienia...
OdpowiedzUsuńNie grzebałam w necie, nie rozmawiałam z innymi kobietami, tylko z moją kochana M.
Ona, psycholog, lekarze i książki. Chciałam znać odpowiedź na pytanie- dlaczego chorujemy i jak wyjść z choroby ?
Bardziej przejęłam się kalectwem z powodu utratą piersi i węzłów, niż samą chorobą.
Nie, nie bałam się- wierzyłam w życie......
M. już dzisiaj nie ma......była Wielka- tak, jak Ty!!
Jestem z Tobą. Całuję.
Dmucham - wierzę w życie tak, jak wierzyła moja M. - ta wiara niesie
Usuńuśmiech, promienie światła, miłość i radość.
I tego Ci życzę.
Pytam Was o to, gdyż mam powód.
OdpowiedzUsuńOstatnio przeczytałam opinię na ten temat osoby chorującej na raka (niestety nie wiadomo jakiego, bo i ta osoba nie jest tym zainteresowana), że nie warto wiedzieć, czytać, dowiadywać się, wyprzedzać faktów?
Ja dzięki wyprzedzaniu faktów i korzystając z doświadczenia innych chorych - jestem otoczona odpowiednim leczeniem przeciwbólowym i antydepresyjnym.
Ile rzeczy bierze się z niewiedzy? Nie-chce-nia?
Troska o siebie nie jest słabością, tylko naturalnym, zdrowym odruchem.
Zwłaszcza przy chorobie nowotworowej.
Odrobina wiedzy podstawowej pomaga wspomagać leczenie.
Życzę spokojnej nocy <3
absolutnie sie z Toba zgadzam
Usuńzreszta po kilku latach mam takie spostrzeżenie
im łagodniejszy nowotwór tym mniej sie osoby chore nim interesują
ale jak ktoś się konfrontuje ze swoją śmiertelnoscią to zaczyna wnikac i wnikać
i dobrze
medycyna konwencjonalna jest ograniczona do zatwierdzonych już terapii
czesc jest jeszcze na etapie badań
warto czytac i dowiedzec sie, że mozna jakos więcej, dalej
Wojowniczko - ostatnio urzekła mnie piosenka Perfectu. Słuchając jej pomyślałam, że chciałabym, aby zagrali ją na moim pogrzebie:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=kZuYff81-Fc
A co do szukania - ja wolę wiedzieć :)
Ściskam, Aleex :)
Ja wole wiecej wiedziec niz nic nie wiedziec .Dzis jestem madrzejsza i wymagam od lekarzy ,chociazby skierowan na pdst badania .
OdpowiedzUsuń****** dziekuje ze jestes .
Madziulek jak można nie zaglądać ^_* wszystko oglądam,drążę każdy temat, a jeśli chodzi o choroby to mój M pobija nawet mnie każde kłucie w boku sprawdza :D
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania, że trzeba sprawdzać, bo niektórzy lekarze wiedzą mnie niż ja doczytam w necie.
A co do muzyczki to wiesz jaką lubię, nie wybrałam jeszcze jakiejś jednej ,ale myślę, że jak wybiorę to reszcie włosy dęba staną :)))) a co mi tam mogę im zafundować podwójny szok. Co nie ?
Madziu dobrej nocy Ci życzę, uwielbiam Cię kochana ♥♥♥♥♥♥
I jeszcze zapomniałam, w czwartek idę z Tobą ♡.♡
UsuńNo ja myślę, że raczej :) <3
Usuńwiedzieć !!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystko!!!!
Tiaaaa...Ci, którym pomagałam - szukali i prosili bym i ja nadal szukała, kiedy im sił zabrakło. Nie tylko opinii innych, ale dojść do tych, którzy jeszcze coś chcą czy mogą. Jednym udało się, dzięki tym wyszperanym informacją medycznym dojść z sobą do ładu. Innym, gdy zabrakło czasu lub możliwości - te informacje wsparły ich bliskich. Przykład -dziewczynka lat 8 rak mózgu, jeszcze dzień przed śmiercią przyszły następne informacje med. z Mailand i Amsterdamu, że wszystko zostało tak naprawdę już wykorzystane i dla dziewczynki zrobione. Rodzicom mimo bólu było jakoś inaczej na sercu. Razem słuchali Jej ulubionej muzyki pozwalając zasnąć w miłości i spokoju. Po utracie małej przeglądali te wszystkie informacje zbierane o chorobie. To ich przekonało , że zostało wszystko dla ich dziecka zrobione. Drugim przykładem jest młoda dziewczyna, której w 3 krajach dawano najwięcej 3 miesiące życia. Szukano informacji i możliwości leczenia. I udało się. Dziś jest 5 lat po chorobie, kończy studia, wyszła za mąż i kocha życie. Takich przykładów można podawać więcej. Moim zdaniem to nie żaden grzech w szukaniu czy powiększeniu wiedzy o swojej chorobie. W zastanowieniu się, przemyśleniu, czy ewentualnemu dalszym działaniu w walce z bólem, czy np. z gadem.
OdpowiedzUsuńWybór należy do każdego z nas. Do Chorego a nawet jego bliskich.
buziolki
Carpe,podpisuję sie pod Twoim postem.Tak właśnie,trzeba do samego.końca walczyć,a jest to możliwe tylko dzięki większej świadomości.Kilka m-cy temu moja Mama wylądowała w szpitalu na przetoczeniu krwi,wyniki miala fatalne i w miejscowym szpitalu nikt nie potrafil jednoznacznie.podac przyczynę tej fatalnej morfologii..Zaczęłam kopać w wujku Google,owszem co rusz stawaly mi włosy dęba,kiedy to eychodzila mi min.białaczka..ale Mama dokladnie mowila lekarzom o swoim samopoczuciu,juz dużo wcześniej zanim morfologia tak się pogorszyla..caly czas przewijał sie bol mięsni,okresowy ale b.dokuczliwy..przewijał sie gdzieś w Google.temat tocznia..trochę mi pasowaly te objawy,ale nic nie mówiłam.Kiedy lekarz ze szpitala zasugerował reumatologa,wyszukalam jak sie okazali pózniej świetnego lekarza,reumatologa,ordynatora oddzialu reumatologii w pewnym dużym mieście..(dzięki internetowi)Strzał w 10!!Mama lezala 3 tyg,przebadali ja od a do z...i wyszedł toczeń..dostala w końcu odpowiednie leki,dzieki którym,morfologia jest prawie idealna a ją przestały dręczyć napadowe bóle mięśniowe..
UsuńO ile lepiej jest WIEDZIEĆ..i umieć walczyc z chorobą..
Dziewczyny mają absolutną rację :))))
Usuńchyba nie choruję ale chciałabym wiedzieć gdybym chorowała jakie są możliwości leczenia i czy wykorzystałam najlepsze osiągalne.
OdpowiedzUsuńWojowniczko, dobrze jest wiedzieć dużo, jak najwięcej o chorobie. Ale rozumiem osoby, które tej wiedzy się boją.
OdpowiedzUsuńps.
nawet nie wiesz jak ja Cię lubię ( nie napiszę, że kocham, bo może się spłoszysz ).
Jak się dużo wie, to wtedy możemy wybrać drogę walki czy obrony, a jak nie wiemy to problem i tak nie zniknie, a jeszcze do tego ma nad nami przewagę.
OdpowiedzUsuńWroga traktujemy z buta :P
Lovciam :*******************
Ja czytam i rozkładam na kawałki.Z jednej strony uświadomiłam sobie powagę sytuacji, z drugiej uniknęłam kilku błędów o których doktorzy nie uprzedzają czasem z zapomnienia czasem z pośpiechu..
OdpowiedzUsuńAle ja zawsze wolę wiedzieć niż udawać...
Cooleczko ma :)
Wiedzieć!!! Wtedy można działać, choć nie zawsze daje to efekty, na które się czeka. :):):)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie uważam, że znajomość swojej choroby czy diagnozy choroby postawionej przez lekarzy powinna być zgłębiana przez pacjenta. Gdy padłam w zeszłym roku, postawiono mi oprócz przyczyny padnięcia diagnozę w szpitalu: cukrzyca. Nie zgadzałam się z tą diagnozą od początku, ale tam przecież pacjent nie ma racji bo jest głupi, a na pewno głupszy w zakresie medycznym od lekarzy i broń boże nie ma pojęcia co dzieje się z jego ciałem, czy nie dzieje. Wynik krzywej cukrowej był dla nich jednoznaczny a dla mnie nie był już wtedy bowiem wiedziałam od dawna, że krzywej cukrowej nie wykonuje się w stanach po utracie przytomności i przy stanach zapalnych a u mnie występowały te dwie rzeczy jednocześnie. Gdy wyszłam ze szpitala udałam się do poradni cukrzycowej jak mi zalecono ostrym tonem w szpitalu i tam próbowałam dociec sedna swojej cukrzycowej diagnozy ale usłyszałam, że leki muszę brać i nie mnie o tym sądzić czy mam tę cukrzycę czy nie. Nie poddałam się, ale uzbroiłam w cierpliwość i przez 7 miesięcy brałam metformax, przy okazji sporo zeszczuplałam, krzywą cukrową wykonałam w odstępach w tym czasie trzy razy i ostatni raz dwa miesiące po zaprzestaniu brania metformaxu i każdego dnia przez te 7 miesięcy badałam sobie cukier glukometrem 4 razy dziennie. Ani razu cukier nie był podwyższony może tylko 4 razy na granicy zbyt niskiej wartości. Ta zniżka cukru była spowodowana moja sporą ruchliwością i aktywnością fizyczna oraz dietą a właściwie moim sposobem odżywiania który mam wpojony od dzieciństwa no i faktem że nie jadam zazwyczaj słodyczy i ciast bowiem wolę słoik ogórków kiszonych niż takie słodkie rarytaski. Z plikiem badań po 7 miesiącach udałam się oczywiście prywatnie do sławy diebetologicznej i tu już po rzuceniu okiem na kartę informacyjną ze szpitala w którym tak feralnie przypisano mi cukrzycę usłyszałam od najlepszego: a któż to robi krzywą cukrową pacjentowi w takim ciężkim stanie? Opowiedziałam swoją historię,a sławny i mądry popatrzył w te pliki moich dociekań, popatrzył na mnie, na moje skromne body, popytał o odżywianie i tryb życia i orzekł że cukrzycy ani śladu i póki co zagrożenia nią również nie ma. Ot taka maleńka historyjka, moja osobista która wskazuje że nastały czasy w których pacjent musi czytać, poznawać, zagłębiać się w detale bo w innym przypadku zostanie zapisany w systemie opieki jako cukrzyk lub przypisana mu zostanie inna diagnoza i dożywotnio leki które zażywane niepotrzebnie zupełnie nie pomogą a na pewno zaszkodzą. No tak, powie ktoś, ale metformax to lek nieszkodliwy który usprawnia działanie trzuski a ja odpowiem, ok, ale po co mi taka chemia jeśli moja trzustka działa poprawnie i póki co nie wykazuje żadnych odchyleń od normy i pracuje bardzo poprawnie.
OdpowiedzUsuńDrugi przykład jest bardziej drastyczny i gdyby nie moje zdecydowanie działanie i zabranie córy ze szpitala onkologicznego to zapewne nie było jej wśród nas. Na onkologii leczono ją bardzo niewłaściwie i lekarz chirurg do którego się zwróciłam po pomoc nie był tym nawet bardzo zdziwiony lecz ostro zaniepokojony, bowiem moja córa miała już początek sepsy i potrzebowała zdecydowanego działania chirurga i oddziału Oiom. Jest, żyje i ma się świetnie i wszystko co nastąpiło potem było już tylko powrotem do zdrowia i sprawności, a na onkologii chciano amputować, a w gnijąca ranę wkładano przymoczki z rivanolu i dosłownie tylko tyle. Moi kochani: trzeba i należy czytać i dociekać bo można uratować nie tylko sprawność, ale i życie jak wynika z przypadków opisanych przeze mnie. Jeśli ktoś nie potrafi szukać, szperać po medycznej światowej mądrości powinien zawsze skonsultować swój przypadek choroby z kilkoma specjalistami.
To co napisała AnnaElżbieta,powinno przekonać wszystkich ignorantów swojego zdrowia.W dzisiejszych czasach,przy możliwości skorzystania min.z internetu,mozemy byc dużo bardziej świadomi pewnych rzeczy,przez co skuteczniej wpływać na stan swojego zdrowia,zapobiegać czasami tak dramatycznym scenariuszom z jakimi przyszlo sie zmagać Annie Elżbiecie...
Usuń!!! dobrze napisane: ignorantów! Pół biedy, gdy swoje zdanie zachowają dla siebie...
UsuńJestem, jestem.
Czytam, odpisuję na @ i śpię, o!
Madziu dobrej i spokojnej nocy ,przespanej oczywiście ♡.♡
OdpowiedzUsuń*♡*
To nie zło, to najlepsza strategia na przetrwanie.
OdpowiedzUsuńMiłej nocki!
Dobrego, spokojnego dnia Madziu :)
OdpowiedzUsuń:***
To, o czym napisała Anna Elżbieta przypomniało mi jeszcze jeden przykład, że warto czytać i dowiadywać się jak najwięcej o swojej chorobie. Kiedy u Taty zdiagnozowano cukrzycę, tylko to, że przekopałam internet i nauczyłam się wiele, pozwoliło dobrać właściwie dietę i w krótkim czasie cukrzycę dobrze wyrównać. Lekarz był zdziwiony i zaskoczony efektami i wynikami wszystkich badań. Moja wiedza i Taty dyscyplina były i są bezcenne! A metformax nie jest wcale taki obojętny, bo może uszkodzić nerki, a nam dzięki temu, czego się dowiedziałam z netu udało się zmniejszyć początkowo ustaloną dawkę.
W swojej chorobie tylko statystyki staram się omijać i raczej nie drążę tego tematu :)
Olga,moja Mama zmaga się z cukrzycą dobrych parę lat.Masz rację po to by własciwie dobrać dietę,trzeba mieć naprawdę dużą wiedzę..razem zgłębiałyśmy ten temat w ruch poszedł internet i książki z tą tematyką związane.W tej chwili musi juz brać insulinę,ale b.kontroluje swoja dietę,kilka razy dziennie mierzy cukier i naprawdę sporadycznie zdarzy jej się troszkę przekroczyć,zazwyczaj ma w granicach.W mojej rodzinie.od strony mamy,to plaga...boję się o siebie,dlatego od paru lat zmienilam swoją dietę.Choc odpukać cukier mam zawsze idealny,ale wiem,ze akurat przy tej chorobie,zasadnicza rolę odgrywa styl życia i oczywiscie dieta.
Usuńja też zmieniłam swoją dietę, choć ze względu na moje onko starałam się jeść zdrowo, ale teraz dodatkowo dbam, bo znalazłam się w grupie ryzyka, ech, te geny...
Usuńw poradni Tato dostał cienkie broszurki, z których tak naprawdę niewiele wynikało, ale dość szybko sporo się nauczyłam i nadal uczę. Tato pozbył się nadciśnienia, z którym się zmagał od lat, odstawił leki, cholesterol też unormował się, a wszystko to dzięki diecie.
Warto o swojej chorobie wiedzieć jak najwięcej :)
Madziu mam nadzieję,że dzisiaj poleniuchujesz sobie na leżaczku w promieniach słońca,dobrego samopoczucia życzę Kochana Nasza Wojowniczko!!
OdpowiedzUsuńMadziu, dobrego dnia :***
OdpowiedzUsuńNapisałam, napisałam i komentarz wcięło ;)
OdpowiedzUsuńW skrócie więc dobrze ,ze jest net. Mojemu tacie chcieli wmówić,że ma przeżuty nowotworowe do wątroby, a okazał okazem zdrowia mimo ,że ma 79 lat.
Madziu dużo uśmiechu i słoneczka :)))
Lovciam ♥♥♥♥♥♥♥
Tule Cię Mocno Madziu.
OdpowiedzUsuńMadziu, trzym się. Piosenka nie podaba mi się, ale wiadomo o gustach nuie dyskutuje się ;)
OdpowiedzUsuńMadziu dobrego słonecznego tygodnia:************
OdpowiedzUsuńu mnie pogrzebu nie będzie, bo wiesz...
OdpowiedzUsuńale będzie stypa i ma być to:
https://www.youtube.com/watch?v=csSefjNCXn0
a potem ma być wesoło :)
Usuńa potem każdy pójdzie boso :)
UsuńA odnośnie utworu pogrzebowego,jednak pozostaję przy tym../choć miałam dylematy/miliony razy sluchalam i za kazdym razem wokalizy wzruszają mnie do łez..nie trzeba słów,ból,miłośc,rozpacz,radość mozna wyrazić dobitniej w TAKI SPOSÓB..
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=lBWY3bli92Y
a już mniej pogrzebowo na dziejsze popołudnie proponuję coś co mną owładneło od pierwszego posłuchania:))
Buziaki Kochana!! DLA CIEBIE
https://www.youtube.com/watch?v=6WqsQC7yBOQ
Madziu,
OdpowiedzUsuńposłuchaj tego:
https://www.youtube.com/watch?v=XOPLpRWerw4
Przesyłamy dobre myśli i ciepłe,serdeczne buziaki,
Jola i Mireś
Tulę mocno i dosyłam MOCE
OdpowiedzUsuńMadziu :***
Madziulek buziaki, słoneczko, uśmiech ślę do Ciebie żeby dzień był przyjemny Kochana :)))
OdpowiedzUsuńLovciam ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
No się dołączam do życzeń an3czki,millleeeegoooo dnia dla calej Waszej Trójki.
UsuńP s
Czarne klucze rządzą!!!ha.
GłodnyOwoc buziole dla Ciebie :***
Usuń:):):) na nowy dzień dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńhttp://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105407,15263148,Leczenie_raka_goraczka.html
OdpowiedzUsuńMoże zaciekawi Cię ten artykuł. Trzymam za Ciebie kciuki. Miłego dnia!:)
Nie przemawia to za mną, wybacz.
UsuńAle dziękuję za artykuł. Miłego :)
ja osobiscie nie moge nic czytac. 2 razy zdarzyło mi sie przeczytac doslownie 2 zdania i skonczylo sie to tygodniową, dwutygodniową deprechą. płaczem i kompletnym bezsensem. po pierwszym razie obiecałam sobie nigdy więcej nie krzywdzić się w ten sposób no ale cos mnie podkusiło i drugi raz okazał się fatalniejszy. z fb skasowałam nawet funpage rak&rolla bo po newsach czułam że zaraz umre. dziś czytam tylko Twojego bloga i jeszcze jednej dziewczyny choc nie powiem, Twoj ma taki czarny humorek ktory mnie czasem wkurza:) pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńCiebie wkurza, a mnie pomaga :)
UsuńMusisz być bardzo wrażliwa..
Pozdrawiam.
i bardzo dobrze. to Twoj blog i ja go lubie:) moja matka też chorowała na sraka kilka lat temu i tak jak ja nie chciała nic wiedziec na jego temat. no jestem wrażliwa. bardzo bardzo.
UsuńAle czarny humor,to jest to.Śmiertelna powaga z samej swej nazwy jest nie do.przyjęcia
UsuńTak sobie czytam o tej wrażliwości i zastanawiam się bowiem często słyszę jaki ktoś jest wrażliwy. Hm..z tą wrażliwością bywa różnie bo są jej dwa rodzaje:
Usuń1.Wrażliwość na samego siebie
2. Wrażliwość na innych
Najczęściej jest tak że wrażliwość na samego siebie tłumaczy ludzi z ich braku działań i tu leży sedno. Jak się okazuje z wpisu "m" wynika że wrażliwość na samego siebie nie tylko dotyka innych ludzi, bowiem taki wrażliwiec nie jest w stanie nikomu pomóc, bo a to "robi mu się niedobrze", a to ma straszliwy stres itp i teraz czytam że taki wrażliwiec nie jest w stanie zadbać nawet o samego siebie.
Wrażliwość na innych to wielka zaleta bowiem mobilizuje innych do pomocy i to jest coś o czym warto rozmawiać. Człowiek chory potrzebuje zarówno pomocy fizycznej jak i wsparcia psychicznego i bez innych ludzi wcale łatwo nie jest.
Często ktoś mówi że jest wrażliwy na krew innych czy inne trudne sprawy i nie jest w stanie pomóc, ale należy takie osoby wyprowadzić z wielkiego błędu, bowiem nieznośność widoku krwi innych czy ich sytuacji jest niczym innym jak "wrażliwością" na samego siebie i absolutnie nie na innych.
krwi sie nie boje, ale czytać że mam kiepskie rokowania w internecie owszem. dziękuję i pozdrawiam
Usuńi pamiętamy, że każdy chorobę swoją przeżywa na swój sposób i niekoniecznie gorzej
Usuńrokowania i statystyki warto czasem pominąć
Usuńczęsto to właśnie my mieścimy się w tych 5%
każdy organizm reaguje i walczy inaczej
trzymaj się m :)
Do m"": moja córa miała bardzo złe rokowania, naprawdę złe, krótkie, szybkie i tragiczne. Dzięki informacjom jakie zdobyłam ona żyje, ma się świetnie i obecne rokowania są pomyślne. Informacje dały nam ogrom wiedzy dzięki której wiedziałam do kogo się udać, wiedziałam o co pytać, co sugerować po objawach, a pewne rzeczy może opisać tylko sam pacjent lub jego najbliżsi, którzy pomagają choremu. Zdawanie się na lekarzy jak napisałam wyżej jest częstym błędem bowiem oni nie są Bogami, ich wiedza jest niepełna, niestety często relatywna i w leczeniu nowotworów jest to zawsze zdrowy rozsądek lekarza, chorego i często jest to metoda prób i błędów. Wbrew temu co piszą niektórzy o teoriach spiskowych leczenia nowotworów, o medycynie rodem z Chin (konwencjonalną mam tylko na myśli) nie ma tu niczego pewnego a wystarczy sięgnąć do dobrych źródeł medycznych. Często jest tak że chory zaczyna powracać do zdrowia, zmiany nowotworowe cofają się a czasem znikają bez śladu. Bywa również że bardzo złe rokowania, jak było u mojej córy, zmieniają się, bowiem leczenie i jakieś właściwości obronne organizmu czynią że chory zmierza ku wyzdrowieniu i w końcu jest sukces. Na tym blogu nie ma żadnych potworów, as ludzie którzy sporo wiedzą i czasem warto posłuchać innych a nie poddawać się. Nie wiem czy wiesz ale w przypadku chorób nowotworowych największą rolę odgrywa psychika chorego. Niektóre źródła medyczne podają że jest to aż 90% powodzenia w leczeniu. Ja zgadzam się z tym w zupełności, tym bardziej, że moje doświadczenie i wiedza są rozległe w materii ratowania zdrowia psychiką. Depresja i stany lękowe są trudnym partnerem w dochodzeniu do zdrowia i lepiej by każdy zrozumiał to sam, gdzieś w głębi siebie. Lęk jest złym sprzymierzeńcem w chorobie, w każdej chorobie, nawet przy katarze.
UsuńGDy usłyszałam tragiczna diagnozę mojej córy oczywiście na poczatku wpadłam w panikę, potem usiadłam i zaczęłam kombinować: gdzie jak, po co i do kogo i zaczełam szukac wiedzy o tym nowotworze. Zgłebiłam całą wiedze medyczną a najmocniej tę z USA. Konsultowałam się z rożnymi specjalistami w Polsce i za granicą. Sama dochodziłam do tych ludzi i szukałam kontaktu. Potem nastąpiły konsultacje z wieloma specjalistami w Polsce bowiem mamy takich jak się okazuje, ale trzeba ich szukać i nie tylko były to wielkie ośrodki wielkich miast. Po straszliwych cierpieniach, upokorzeniach i kilku długich latach obecne rokowania są dobre ale walka była dosłownie na śmierc i zycie, bardzo mozolna, trudna i bez chwili wytchnienia. Dodam jeszcze że ja jako matka nie miałam nikogo kto by mnie wspierał w tej poszukiwawczej i konfrontującej walce.Naprawdę było okrutnie ciężko ale było warto:) życzę Ci zdrowia" m" i sił psychicznych: nie poddawaj się: szukaj, znajduj i pędź ku zdrowiu.
Ja lubię Twój czarny humor bo ....jest realny, ot po prostu, a życie to nie mistycyzm tylko prawda w której zdarzają się rożne niespodzianki.Konkret i prawda to coś co człowieka wyzwala i wskazuje drogi które ułatwiają i ratują nasze życie. Prawda to grunt i dobrze gdy ją znamy i nie omijamy.
OdpowiedzUsuńMadziu, niech to będzie dobry spokojny dzień :*
OdpowiedzUsuńSłoneczko świeci, a szpaki gwiżdżą z całych sił. Jest ich mnóstwo!
♥♥♥
Madziu, przesyłam ciepełko :)))
OdpowiedzUsuńJa ciepełka nie przesyłam,bo jest go.nadmiar,ale wiaterek chłodniejszy jak najbardziej,buziaki Madziu
OdpowiedzUsuńDziś,koniecznie chłód jest potrzebny :))))
UsuńCzarny humor, bo życie też nie jest tylko kolorowe, więc trzeba je brać śmiechem żeby nie zwariować.
OdpowiedzUsuńMadziulek buziolki dla Ciebie i rodzinki :***
Madziu, pamiętaj, jutro idę z Tobą :***
OdpowiedzUsuńPrzyszłam tutaj od Joanny, czytam po cichu. Uczę się od Ciebie Kseno, jak po prostu być przy kimś zmagającym się z chorobą, co robić, dziękuję za taką możliwość.
OdpowiedzUsuńZaczarowała mnie Natalia piosenką, zostawiam coś dla Ciebie http://www.youtube.com/watch?v=HdP1pAF2Mw4
Jutro, a właściwie dzisiaj idę z Tobą, mając nadzieję na dobry plan dla Ciebie na najbliższy czas! :):):)
OdpowiedzUsuńJa jak zwykle, stoję tuż za Tobą. No, ewentualnie mogę poczekać przed gabinetem, ale niechętnie :-)) Tomografia to tylko badanie, nie leczy się kliszy, lecz pacjenta, jak mawiał mój ulubiony neurochirurg. I tego się trzymajmy.
OdpowiedzUsuńA ja trzymając kciuki aby tomografia w końcu milo Cię zaskoczyla nucę pod nosem tak lubiany.przez Ciebie kawalek..Sister...
OdpowiedzUsuńA odnośnie wrażliwości,jestem aż za bardzo...ale to właśnie ona jest motorem do dzialan związanych z pomocą innym.
Madziu, jestem :***
OdpowiedzUsuńMadziulek ,jestem z Tobą, trzymam mocno ,buziole:********
OdpowiedzUsuńAn3czka,buziaki for You!!
Usuńmyślami jestem dzisiaj z Tobą :)
OdpowiedzUsuńMadziu ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńMadziu,jesteśmy PAMIĘTAJ..Tulę..
OdpowiedzUsuńXeno jeśli chodzi o gromadzenie informacji (rzetelnych) na temat swojej choroby to jest to wręcz moje hobby i dobrze mi z tym :-)... tym bardziej, że wiedza, którą zdobywam czasem przydaje się innym.
OdpowiedzUsuńMasz rację, że lepiej znać przeciwnika niż go nie znać.
Ściskam serdecznie.
Pablo, piąteczka :)))
UsuńDzień się konczy Magda ale byłam myślami cały czas:*
OdpowiedzUsuń♥♥♥