(...) Nigdy nie odpuszczamy - mówił Nocny Wędrowiec. Do końca. Dopóki żyjesz, walczysz. Dopóki możesz myśleć, walczysz. To umysł jest bronią. Reszta to narzędzia. Nie mają znaczenia. Można je zrobić, zdobyć, albo zastąpić" ( "Pan Lodowego Ogrodu" J.Grzędowicz)

O mnie

Moje zdjęcie
Łódzkie
Xena - wojowniczka, która po długiej drodze zabijaki, pirata i herszta, opowiada się po stronie dobra. Rozpoczyna walkę ze wszystkim co poprzednio było jej codziennością. Staje się postacią pozytywną. /Tak jej się przynajmniej wydaje :)/ T2N2M0 G3 to moje symbole rozpoznawcze w świecie medycyny. Od lipca 2012 prowadzę dodatkową walkę z przerzutami do kości (tak, żeby mi się nie nudziło). Od lipca 2014 bujam się z przerzutami do wątroby... Napisz do mnie: ksena@op.pl

Online

Statystyki

piątek, 16 grudnia 2011

rozkraczona, rozczochrana

No Skarbie opowiadaj... Jak to z przytupem i werwą zabrałam się do porządków. Wyniosłam kilka (!) reklamówek z biedry pełnych niepotrzebnych śmieciubrańpierdół. Kiedy wywalałam wszystko na środek pokoju/kuchni ogarnęła mnie niemoc i zniechęcenie. Kupka leżała tak kilka godzin i niestety sama usunąć się nie chciała. Więc musiałam się zmusić..Uznałam, iż rzeczywiście (jak stwierdziłaś Sisi) inspekcji z sanepidu , ani magdy gessleerrr się nie spodziewam, rzuciłam porządki i poszłam do fryzjera :D.
Przyjazna ściółka się zdziwiła-to Ty już do fryzjera chodzisz? Aaa chodzę! Zapuszczam włosy buahhaaa ..!! Przy okresie przejściowym, kiedy włosy rosną, wyglądam niesamowicie zagadkowo i pociągającooo. buaaahha...
***
Miewam takie dni, kiedy ubieram się dziwnie. Dziwnie to znaczy jak jakiś "lump" bez ładu i składu. Żeby nie zwracać na siebie uwagi. Okazuje się, że zwracam uwagę jeszcze bardziej. hmm.. zła byłam na siebie, czy to objawy jakiejś psychicznej choroby? (ost poszłam po Młodą do szkoły w dresie - taki tam wiecie-domowy, poplamiony, w butach podwórkowych :| i rozczochrana :/ właściwie nie poszłam, tylko na rowerze pojechałam, a co! a jak! a szybciej było ...niedługo w worku na ziemniaki będę chodzić, po co prać , boshheee)
***
Przyglądałam się wczoraj ludziom z obłędem w oczach biegającymi po markecie. Otworzyli we wsi u nas duży niemiecki market i ludziska ogłupieli. Amok to delikatne określenie. Jak szybko weszłam, tak szybko wyszłam. Myślałam, że dziki tłum już minął, ale nie.. w biedrze luzy takie, że można się w przejściu kłaść :D

Dopełnieniem tej krótkiej relacji z tygodnia mogłoby być stwierdzenie-oto już mam posprzątane, zakupy zrobione, itede. Guzik. Jest zupełny chaos, nie mam planu żarciowego na święta, w związku z czym nie mam listy zakupów, przyjdzie mi kupować w gąszczu (z)amokowanych ludziów. O maj gad :| Prezentów też nie mam dla wszystkich ..po prostu jestem taka... rozkraczona :|
Ojtam! Pierdolę! Dziś wieczór jabol pank, chili KSU, Mój punkowiec-anarchista-małżonek , wino i ja.
Co ja się będę..
Mam czas. Zdążę. ;)

***godz 23.00
Żeby nie było za słodkodobrze:
znajoma mojej siostry B ukochanej wymacała se porządnego guza w piersi.
lekarz stwierdził, iż to od serca (?)
zaczęło ją boleć pod pachą.
usg nic nie wykazuje., pani doktór kieruje do onkologa/.
ją piecze, czuje gorąco, ból.
onkolog stwierdza :
to włókniak chyba...bo?
ale ma pani pecha , tak zachorować na koniec roku... następne usg (!!!) w styczniu, a biopsja? marzenie! po nowym roku może, może.. ???!!
....:(
Mój Kuzyn... JESZCZE żyje. W pampersie. Pozbawiony opieki hospicjum, bo ...
?

25 komentarzy:

  1. racja kochana...luzik:) u mnie jest podobnie:) dziś rano wystartowałam do marketu, celem zakupienia kaszki niemowlęcej szt.1 i kilku deserków owocowych. POł godziny szukałam miejsca na parkingu pod pierwszym marketem, pod drugi nawet nie wjechałam, pod trzecim udało mi się zacumować - weszłam i tak jak Ty, natychmiast uciekłam. Tysiące narodu z szaleństwem w oczach obkupuje się we wszystko co się da... wojna będzie czy coś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze nie byłam na zakupach, oprócz prezentowych. Za to w chałupie jak po tornado, bo pierniczki piekłam dla nauczycielek i kartki świąteczne robiłam. No i też rozczochrana jestem okropnie, dobrze, że sezon czapkowy, bo wstyd do ludzi wyjść ;-) Mnie szał porządkowy największy wziął po przeczytaniu "Sztuki prostoty" i jak spakowałam torby do wywiezienia, to mi zapadł opadł :-) Mąż je zabrał, ja resztkę, ale na wiosnę znowu mnie weźmie na wywalanie z szaf, oj będzie ciekawie :-) Dziewczyny, nie dajcie się stratować na zakupach. Miłych przygotowań.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam prezenty tylko, ale tylko dla Małża i córki, no to niewiele miałam szukania..a w domu- jak było , tak jest...może przez te pogodę...a może już tyle swiąt przeżyłam, ze zrozumiałam, że nie warto szaleć..albo już taka stara i obojętna jestem..nie wiem ...no i dzisiaj też otworzyliśmy wino i sobie siedzimy luz-blues :)))uściski!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja także podobnie...uuuuhahaha!!!cały dzień w szlafroku spędziłam,chociaż ambitnie miałam jechać do IKEA po takie gwiazdki świecące do okna...;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie pisałam u amri, że w tym roku wcale, ale to wcale nie czuję świąt. Roboty mi przybywa z każdym dniem: kursy, szkolenia, realizacja budżetu, projekty - coś, na czym zupełnie się nie znałam jeszcze rok temu (i nie miałam pojęcia, że będę musiała się znać).
    Wokół przybywa ozdób świątecznych, a ja, zamiast przygotowywać dom do świąt, latam na jakieś bzdurne oficjalne pseudowigilie, załatwiam miliony spraw, uczestniczę w zebraniach. Do niczego to wszystko. Wracam do domu późnym wieczorem, a nocami dopieszczam swój świąteczny staropolski piernik, który sam się robi od ponad miesiąca. Oj Ksenuś, fajnie, że chociaż Ty możesz chwilkę się zrelaksować u fryzjera. Całuski bardzo, bardzo, bardzo mocne. Aleex.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem strasznie ciekawa tej twojej przejściowej fryzurki. Ja nie wiem jak się za nią zabrać, więc regularnie chodzę do fryzjera na krótkie cięcie. Te moje włosy to sucha szopa, więc se normalnie nie wyobrażam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. mnie też pod pachą boli,przez pół życia, co jakiś czas... podobno nic tam nie ma...dziś zły dzień

    OdpowiedzUsuń
  8. ja też mam w nosie te całe porządki - kiedyś wariowałam, pucowałam, jeździłam na szmacie w efekcie na same święta byłam taka zmęczona, że szkoda słów. Teraz mam wszystkie okna brudne (bo myć nie będę, bo ręka odstawia mi numery) ogarnęłam z grubsza duży pokój i z szafy trochę powyrzucałam ciuchów nie noszonych od lat... W kuchni sajagon, bo małż wędzenie uskutecznia...na piętrze nawet nie będę się chwalić jakie "koty" spod mebli na mnie zerkają, a co tam niech sobie jeszcze poleżą trochę... mnie się nie chce... w ogóle nic mi się nie chce - nie znoszę się tak czuć :/ Jedyne co mam już z głowy to prezenty - obkupiłam wszystkich i mogę spać spokojnie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpuszczanie.. to jest to!
    Jak pomyslę o tym dzikim tłumie to się mię odechciewa zakupów.
    Sprzątanie? w piątek .
    grunt to dobre samopoczucie
    tyle że codziennie muszę się do pionu stawiać :|
    :* dla Was

    OdpowiedzUsuń
  10. No to co Kochane, chyba wszystkie jesteśmy zgodne, że nie ma co się tymi porządkami przejmować. Szkoda, że nie jesteśmy z tego samego miasta. Mogłybyśmy po cichu wyrwać się gdzieś na jakieś winko. Winko świąteczne oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam wszystkich:)
    Kseniu dziękuje za zaproszenie.
    Obiecuje,że już nie ucieknę bardzo tu miło i kameralnie zdecydownie mój klimat. Razem będzie zawsze raźniej:)
    Ja właśnie w ramach porządków i zakupów serfuje sobie po internecie nawet konto google załozyłam :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Tylko czemu logo gen zamiast Biofanaka ło matko....

    OdpowiedzUsuń
  13. Więc gen to ja Biofanka uff już jest :) ale Ci zaśmieciłam

    OdpowiedzUsuń
  14. Biofanko :* wreszcie :D
    witaj miło w tym przemiłym gronie pozbawionym trolli :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  15. ja się tak zabierałam do robienia przedświątecznych porządków...Ojejku czego ta ja nie miałam uczynić-i okna pomyć,i kurze powycierać,i zrobić porządek w łazience,i w szafie w końcu;] A nie zrobiłam nic,mój pokój jest w stanie lekko chaotycznym,ale co tam! Może dziś się za to wezmę,choć wątpię,bo dalej w łóżku leżę.
    Jak ja sobie przypomnę jak miałam takie króciutkie włoski...Jakie one były milusie w dotyku!Głaskałam je co chwilę i się jarałam,że mam włoski jak niemowlak:)

    A o marketach nie mów nawet! Jak byłam z mamuśką na przedświątecznych żarciowych zakupach to myślałam,że padnę ze śmiechu słysząc urywki rozmów ludzi.Masakra,kłócą się,drą na siebie na wzajem,jakby zapomnieli że są wśród tłumu ludzi,który się wszystkiemu chcąc nie chcąc przysłuchuje.
    Maszakra z tymi świętami.Choć osobiście nie mogę się doczekać wigilii,jak siostra rozpakuje prezent-lalkę barbie na rolkach.Ale będzie zabawaa:D!

    Buziak Ksenciu:***

    OdpowiedzUsuń
  16. wesołych świąt oraz szczęśliwego nowego roku Kseno

    OdpowiedzUsuń
  17. Spokojnych i szczęśliwych Świąt kochana :))

    OdpowiedzUsuń
  18. No.
    Dziadek Alzheimer winien, że nie zaglądałam - "pouciekały" mi zakluczone blogi!
    Zez łba!

    Tera mam zakładke.
    Tajne/poufne.
    Już nie ucieknom:)))

    Ściskam świątecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  19. Ksena! zaglądam w tej najbardziej leniwej godzinie świąt...na spacer -nieeeee , bo deszcz pada...więc zaglądam do Ciebie i dobre myśli przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Halo! Dzień dobry!
    Ksenuś!
    Gdzie uciekłaś na Święta?!
    Czyżby niespodziewany i nieplanowany wyjazd w tropiki?
    Mam nadzieję, że, nawet w tropikach, Święta się udały!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystkiego dobrego kochana zdowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.Niech siła tych świąt pozwoli spełnić wszystkie te życzenia.
    Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  22. napisz coś Ksenuś...pusto tak bez nowych wpisów.

    OdpowiedzUsuń
  23. musiałam poczekać, aż święta miną
    :*

    OdpowiedzUsuń