środa, 4 lutego 2015

456. pamiętny pierdziszew trybunalski (przepraszam pozostałych Czytelników, co z ttego miasta są...)



Nie lękajcie się, moi Drodzy Czytacze.
Jesteście dla mnie ważni.
Musiałam przez noc przetrawić wczorajszy dzień.

Dowiedziałam się, że:
jestem Kleopatrą spragnioną miodu, miodu, miodu, kaprys!
jestem straszną zazdrośnicą, zazdroszczę wszystkim wszystkiego,
chcę umierać w świetle jupiterów i wielkiej sławie, o tak!
jestem cyniczna, złośliwa i wykorzystuję fakt umierania, nie wiem do czego, ale tak!
obrażam swoich słodkich i oddanych mi czytelników z pierdziszewa trybunalskiego,
(maile mam do okazania, komu, komu, bo jestem w domu!)
zamknęłam blog zgodnie z sugestiami pani z pierdziszewa,
bo ja to w ogóle jestem ubezwłasnowolniona umysłowo przez moich Czytelników,
nie mam swojego zdania i jestem otorbiona,
poczytałam o śp Chustce, która już się obronić przed jadem nie może, ale to wszystko z TROSKI pani z pierdziszewa, to tylko troska o ...co? o praworządność obywateli?
i wiele, wiele innych ciekawostek.

Ogrom wymiocin przerósł historię.

Ale dzisiaj wzruszam ramionami i idę dalej nie zatrzymując się i nie zniżając się poniżej poziomu osoby, która pisze sama ze sobą i cierpi na jakąś nieuleczalną chorobę. Mogę tylko współczuć.
Nic nikomu nie muszę udowadniać.
Jeśli będzie taka potrzeba - mam wszystko na piśmie.
KONIEC.

***

Kiedy z ulgą celebrowałam codzienne, wieczorne zwyczaje w naszym Domu, pomyślałam sobie, że naprawdę mam szczęście. Mam kochającą Rodzinę, Przyjaciół, nie jestem sama, nigdy nie będę.
To nie do opisania, kiedy ktoś z troską pochyla się nad tobą i głaszcze po policzku, pytając, czy czegoś potrzebuję. Uświadomienie sobie tego było dla mnie jak miód na rany :).

Nie interesuje mnie, co kto i kiedy o mnie myśli.
Przecież od zawsze tak mam.
Mam swoje priorytety i znowu wszystko wraca na miejsce.

*

Krew pobrana, jutro zakupy, w piątek chemia.
Śmiałam się jak zawsze, bo niestety znowu się nadaję do wzięcia chemioterapii :).

Ponieważ dopiero co podłogę wypastowałam, chwilowo komcie są wyłączone.
Nie mam życzenia sprzątać po tym tajfunie z pierdziszewa, który się przewinął przez mój blog.

Ściskam i jesteśmy w kontakcie @, smsowym.
Wasza Merida waleczna :D /kto oglądał?/