niedziela, 20 listopada 2011

ta dam!

Ulga.
To jest to, z czym położyłam się do łóżka.
Znaczy się przedtem wypiłam kilka kieliszków wina (ale ścierwo-ohyda z kerfura) i dzisiaj mnie żołądek się tli.
Z tej radości albo wypiłam za dużo (!) albo jestem tak zestresowana, że nie powinnam pewnie wcale. No ale już. Przeżyłam gorsze chwile.
Bo życie toczy się nie tylko w necie , w realu jest zupełnie podobnie (no to dopiero odkrycie)
I to życie mię stresssuje. Ale o tym, jak już będę wiedzieć więcej.
A ulga się tyczy tego, iż nie przyjdzie tu do mnie nikt, kogo bym nie chciała . Tyle mogłam zrobić.
Ale u Li .... szkoda pisać. Załamana jestem. Naprawdę. Podziwiam tych, co podchodzą do tego spokojnie. Ja nie umiem.
Czas odpocząć.
Uf..