▼
czwartek, 22 marca 2012
179.
Uf.
Jestem.
Wygrałam bitwę z opornym taboretem.
Dziękuję za wsparcie, choć tylko jedna osoba wiedziała dokąd zmierzam. Buzi Siostro!
Ale wiem, że moc blogowych czarownic jest ze mną .
I moja śp Babcia J też pomogła.
Loff :*
**
W związku z powyższym przymierzam się do rolniczej działalności - molestuję Swoich o hodowlę ... kur.
Marzą mi się jajka najwyższej jakości :D (cokolwiek to znaczy)
Czy ktoś tu z obecnych zna się na tym?
Będę chodzić za nimi i wołać cipcipcipcip !
*
W rozmowie z M , który wiem, że trochę się śmieje z tego pomysłu, wyznał mi z obłędną powagą w oczach, że nie mógłby takiej kury zabić i zjeść potem na obiad.
-Dlaczego-pytam-przecież na nasze wesele 5 sam ubiłeś (tak!)
-Ale to były obce kury!-odrzekł zgorszonym głosem-do swoich człowiek się przywiązuje!
hm.
Jestem Jestem! Tylko nie wiem co ten taboret zawinił..
OdpowiedzUsuńSpełniaj swoje marzenia. Kurki są śmieszne :) No ale z tym jedzeniem też bym miała problem...Ale jajeczka- super!
Wygrałaś z taboretem hmmm cokolwiek to znaczy gratulejszyn:)
OdpowiedzUsuńjajek od kury są super, w przeciwieństwie do jajek ze sklepu:)
a kurami, w razie czego, się wymienisz, Ty będziesz zabijać i jeść kury sąsiada, a sąsiad Twoje:) proste? proste !:)
buźka
:) taboret to jest nazwa pieszczotliwa pewnego dużego urzędu w Polsce.
OdpowiedzUsuńBa, chyba największego ;)
nazwa bloga zobowiązuje :|
:)Przed laty moj dziadek hodowal kury na Zarzewie :) Z tego co pamietam zywily sie ziarnem ale mialy tez wolny wybieg i faktycznie sa wtedy zdecydowanie lepsze :)
OdpowiedzUsuńPoydrowienia
I Twój M ma rację! Jako dziecko często jadałam mięso królicze (tata hodował). Odkąd moja Gwiazdeczka przywlokła do domu Mufkę - pięknego, puchatego króliczka - nie przełknęłabym takiego mięsa. To byłoby jak kanibalizm! A Ty się dziwisz, że M swojej, osobistej, wyhodowanej kury nie zabiłby :)))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńCałuski, Aleex.
To chcesz jeść te kury czy ich niewyklute potomstwo??? Musisz się zdecydować bo inne kurki się hoduje na miesko, ainne na jajeczka :-)
OdpowiedzUsuńA tak już nieco poważniej, to jajeczka od kurek hodowanych na wybiegu, które dziobią pszenicę, trawę, dżdżownice, piasek itd to super sprawa. Sam z rodzinką tylko takie jadam bo sąsiadka moich rodziców tak po starodawnemu hoduje swoje nioski.
Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki aby udało się rozpocząć hodowlę ;-)
Kurki! Też bym nie mogła ich jeść. Przecież każda miałaby imię. Jak zjeść kogoś, kto ma imię?
OdpowiedzUsuńojej :O
OdpowiedzUsuńzatkało mię
idę przespać się ..
z kurami :>
:* :* :* :*
Jeszcze raz gratulejszon!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratulejszons!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratulejszons!!!
OdpowiedzUsuń