wtorek, 10 maja 2011

Wyskok w miasto :)

Poszłam dzisiaj na zastrzyk, na piechotę w 1 stronę, a co, w końcu piękna pogoda jest tak? Ubrałam się letnio, muzyka w uszy i okulary na nos, Włożyć i zdjąć je to jest mały wyczyn, a wszystkiemu winne moje sztuczne włosy:] pomyślałam, trudno, najwyżej będę w sklepie anonimowa. Gdzie tam. Zdążyłam wejść , już zostałam namierzona przez "ochroniarza" , nie lubię , jak mi ktoś wtyka nos w koszyk, zwłaszcza przy wybieraniu antyperspirantu, więc odwróciłam się ku niemu (patrzył na mnie żując prześlicznie gumę), przytrzymałam włosy i zdjęłam okulary. Popatrzył na mnie dziwnie i dał mi święty. Okularów już nie założyłam, bo bez lustra to jak?
Pokłuli mnie znowu ostro i ruszyłam dalej:)a już w ciągu tygodnia będę miała swój pierwszy sztuczny organek,którego brak mi doskwiera coraz mocniej :] więc chyba trzeba będzie fetować:] strasznie się cieszę:))
No i czas też na różnego rodzaju badania krwi i cyt. Nie chce mi się, bo teraz jest super , a czekać na wyniki zwłaszcza cyt. to taka trochę masakra...więc odłożyłam do przyszłego tyg. :)

1 komentarz:

  1. Zazdroszczę "wyskoków" ;)))
    Ja to z łysą głową latałam a do tego miałam jeszcze ją całą poharataną po trepanacji ;)
    Heeheheheheh wygladałam jakbym zeszła z motocykla a wcześniej wyszła z wiezienia za zabójstwo chlopa hhihihi. Wtedy to na mnie patrzyli... Teraz włosy (choć krótkie) zasłaniają te blizny i trochę łagodniej wyglądam ;)))))

    OdpowiedzUsuń