sobota, 3 września 2011

łykend

Nieoczekiwanie, zupełnie zaskakująco, z samego rana-dowiedziałam się , że Babcia zabiera znowu Młodą ze sobą na noc do Cioci. Ojojojojo :) ależ to roznegliżowało mi plan dnia:)
Nie musiałam robić obiadu na godz. zero.
Nie musiałam wymyślać atrakcji.
Nie musiałam nic.
Na obiad udko pieczone z frytkami (fe,nie-rakowe jedzenie jest tak pyszne!) , sałatka ogórkowa, piwo.
Hmmm, pochłonęłam milion kalorii, ale mi się ładnie odbiło po :]
Raz nie zawsze.
Po obiedzie - relax z Mężem-niechaj wie, że jeszcze ma Żonę-w końcu za posiłek trza podziękować :]
Po relaxie- relax, chili nicnierobienie , które niechaj trwa!
W końcu od poniedziałku wstajemy wcześnie i tak przez 10 miechów :]
I odrabiamy lekcje, i gotujemy obiady, i się badamy , i tak do końca ....:D WIĘC:

3 komentarze:

  1. Cudne takie nicnierobienie nie?!
    My wczoraj uskutecznialiśmy z Misiołakiem takie lenistwo!!! Cud miód malina!!!
    :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O, jak fajnie mieć taką mądrą,dobrą Babcię!

    OdpowiedzUsuń
  3. :] zacna kobita , nie powim ;)
    I yyyy to nawet Teściowa :)

    OdpowiedzUsuń