To mój eks-kot z moim aktualnym psem.
Pies został wdową, (bo w zasadzie jest Kobietą,ale nie dlatego została wdową) Kot był facetem i zrobił se kuku i umarł. Bardzo się lubili i dużo się bawili. Znalazłam to zdjęcie i mnie wzruszyło. Jaka podpora dla umęczonej głowy-noga przyjaciela.
Jak w życiu. Przyczajenia ciąg dalszy. Oto część mojego winkla, za którym się chowam, grzecznie, kulturalnie, bez wyzwisk , które aż się cisną mi na usta-palce.
Słyszy
krzyk
nie wybuchłego ognia
lot
nie urodzonego ptaka
dźwięk
spadającego śniegu
Sen
nie przychodzi do niej
długo
Sny nie lubią
by je podglądać
gdy nadchodzą
z czarnym kotem
za uchem
Przyjdzie czas, że się przyczajka skończy i polecą słowa na klawiaturę.
OdpowiedzUsuńBędę czytać.
Jak wyjdziesz zza winkla:)
:*
Taki winkielek to dobra rzecz, można sie schować. Ale jak potem rąbniesz z za tego winkala. O strach się bać. Ściskam. Zwierzaki cudne prze.
OdpowiedzUsuńAnna m-r-c
Ksenka, a Tobie to tam nie za dobrze tam za węgłem , hę?
OdpowiedzUsuńPodczytujesz Hillarową? No no, zadziwiasz! Wyłaź z kąta i nadawaj co u ciebie słychać :-D
D.
A co to ja tylko bluzgać potrafię myślicie hę? Kiedyś sama bazgrałam wierszyje. Tera mi się blogazachciałopisać :P
OdpowiedzUsuńJak w życiu......
OdpowiedzUsuńDziewczyno, uwielbiam Cię z bluzgiem w ustach, uwielbiam gdy z za winkla wystajesz i ... a co ja Ci tu będę słodzić ;)
Fajna z Ciebie babka i JUŻ ;*
Luika